Przejdź do treści

Kolce!

Jeszcze kilkanaście lat temu nie spotykałem się z sytuacją, w której ktoś montowałby kolce, bo przeszkadzają mu gołębie. Owszem kolce były na ogrodzeniach wokół posesji, chociaż logika mówi, że złodzieja takie kolce nie odstraszają. Niestety za tego rodzaju konstrukcje najwyższą cenę płacą zwierzęta. I to nie tylko gołębie. Na ostrych zakończeniach płotów giną ssaki, w tym łosie. A to oznacza śmierć w męczarniach.

16 grudnia 2022 roku: „Młody łoś zawisł na ostrych prętach i nie przeżył próby pokonania stalowego ogrodzenia posesji w podbiałostockich Klepaczach. Dokładnie w tym samym miejscu w podobnych okolicznościach zginęły wcześniej dwa inne łosie przebiegające przez ulicę w tej miejscowości”.

2 lipca 2022 roku: „Młody łoś przy próbie przeskoczenia ogrodzenia zawisł na płocie i padł. Rzecz działa się w sobotę rano (02.07) przy ul. Nowogrodzkiej w Łomży”.

22 maja 2022 roku: „Do niecodziennego zdarzenia w piątek rano zostali wezwani strażacy. W miejscowości Ignatki Osiedle na płocie zawisł łoś. Potężne zwierzę nie potrafiło samodzielnie się uwolnić. Na pomoc przybyli strażacy OSP Koplany. Dopiero po uśpieniu łoś został zdjęty z płotu, a następnie przewieziony do lecznicy dla zwierząt”.

26 maja 2009 roku: „Białystok. Łoś 2 godziny wisiał na płocie. Tyle czasu zajęło służbom uśpienie śmiertelnie rannego zwierzęcia”.

To tylko kilka doniesień o łosiach z naszego regionu, które wpadają na płoty z ostrymi zakończeniami, i niestety najczęściej giną. Okazuje się, że płot w podbiałostockich Klepaczach, to ten sam płot, na którym wcześniej doszło już do podobnego dramatu. Dwa lata temu przechodziła tędy samica z młodym. Samica pokonała płot, ale łoszak nie dał rady i zawisł na ostrych zakończeniach płotu. Łosiowa matka, która jest troskliwą opiekunką wróciła i niestety też zawisła na ogrodzeniu. Należy wiedzieć, że tak ciężkie zwierzę nie wydostanie się z takiej pułapki. Ciało zwierzęcia coraz mocniej wbija się w ogrodzenie. Taki łoś nie jest już do odratowania. Zostaje tylko uśpienie, które skraca niewyobrażalną męczarnię.

Co niepokojące, w tym samym miejscu znów zginął zginął młody łoś, który prawdopodobnie wędrował z matką. Niestety jak pokazuje ten przykład nie wyciąga się wniosków z wcześniejszych zdarzeń. Warto tu podkreślić, że polskie prawo zakazuje umieszczania ostrych zakończeń na wysokości niższej niż 1,8 metra. Niestety w wielu przypadkach kolce pojawiają się niżej. Ich skuteczność w zatrzymaniu złodzieja jest żadna. Osoba, która chce nas okraść pokona każde ogrodzenie. Tymczasem duże zwierzęta takie jak łoś, ale i poza obszarem podmiejskim jeleń czy sarna, mogą nadziać się na tego typu przeszkodę. Nie wiem jak wysoko były umieszczone części, na które nadział się kolejny łoś w Klepaczach, ale jeśli znów do takiego wypadku doszło oznacza, że mamy rzeczywiście w tym miejscu problem i warto sprawdzić, czy zachowane jest wymagane prawem minimum.

Eksperci mówią wprost, że polskie prawo powinno nie dość, że być egzekwowane, a nie jest, to wysokość umieszczonych ostrych elementów powinna wynosić od dwóch metrów w górę. Jest to wysokość bezpieczna dla łosia, który tak wysokiego ogrodzenia nie będzie forsować. Niestety kampania prowadzona przez Client Earth – Prawnicy dla Ziemi przy wsparciu przyrodników z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowież, pod nazwą „Łoś to nie złodziej”, której celem było nakłonienie władz do odpowiednich zmian,  nie spotkała się z odzewem ze strony decydentów. Być może z czasem to się zmieni.

Rozumiem, że każdy chce w jakiś sposób zabezpieczyć swoją posesję. Tym bardziej, że kultura poszanowania nie tylko czyjejś, ale i wspólnej własności, jest wciąż w naszym kraju na bardzo niskim poziomie. Jednak tym, co może oszczędzić cierpienie zwierzętom jest zrezygnowania z tych nieszczęsnych kolców, prętów i innych ostrych zakończeń w ogrodzeniach. Brakuje też presji społecznej na sieci marketów budowlanych, które wciąż oferują gotowe elementy ogrodzeniowe. Z pewnością wiele jest jeszcze do zrobienia w tej kwestii.

Są jeszcze inne kolce, o których już wspominałem. Montuje się te kolce na balkonach, blokach, kościołach. Mają odstraszać gołębie. Dlaczego? Bo komuś brudzą, bo przeszkadzają ludziom. Niektórzy tłumaczą, że chronią w ten sposób odremontowane zabytki. Przez lata ptaki w tych miejscach bytowały, oswoiły się z nimi. I chyba tak bardzo nie przeszkadzały. Dziś wystarczy wpisać w internetowej przeglądarce słowa kluczowe „kolce na gołębie” albo „kolce na ptaki”.

W 2018 roku do sprawy kolców na ptaki odniosła się Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. W swojej opinii podkreśliła, że montowanie takich zabezpieczeń nie jest nielegalne. Jednak z drugiej strony biorąc pod uwagę, że większość ptaków znajduje się pod ochroną, należy mieć na uwadze, że nie powinny one blokować im wlotu do miejsc, z których korzystają w okresie lęgowym. GDOŚ zauważył również, że dochodzi do przypadków nabijania się ptaków na kolce i ich śmierci oraz zranienia. Jednak nie podawał żadnych statystyk na ten temat. Okazuje się, że część ptaków próbuje omijać te zabezpieczenia, a gołębie miejskie potrafią na kolcach umościć swoje gniazdo. Niestety ryzyko nadziania się, szczególnie na te metalowe kolce, bez silikonowych zabezpieczeń, jest wciąż duże. Jednak czy musimy stosować kolce? Owszem są inne alternatywne zabezpieczenia, mniej drastyczne w swoim wykonaniu, ale czy są aż tak niezbędne? Może czas pomyśleć o tym, że ptaki, które były od dawna sąsiadami, nie powinny być traktowane w charakterze intruza.

Paweł Średziński

Cytowana literatura:
Dombrowski P., Średziński P., Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy, Kielce 2021

Roześlij dalej!