Podobno olsze kojarzyły się ludziom z zaświatami. Może dlatego, że lubią wodę i rosły wręcz na bagnie, stojąc w wodzie po roztopach. Mówi się, że tam, gdzie jest woda, jest i olsza.
Olsze znajdziemy również w Białymstoku. Rosną w grupie. Czasami tworzą większy skrawek lasu. Takie lasy, które wyrastają na bagnach, terenach silnie uwodnionych, najlepiej okresowo zalewanych, często z charakterystyczną kępkową strukturą nazywamy olsami. Olsze spotkamy też w łęgach, lasach, które rosną wzdłuż rzek, zalewanych przez rzekę w czasie wysokiego stanu wody. Tych lasów olszowych i łęgowych nie mamy w Polsce dużo. Stanowią około trzech procent obszarów leśnych, co wynika z niszczenia i przekształcania rzecznych dolin i torfowisk przez człowieka.
Olsza przez wieki uchodziła za bramę do innego świata. Mroczny charakter olszy, jej balansowanie na granicy zaświatów, wykorzystał niemiecki poeta Johann Wolfgang Goethe, pisząc „Króla Olch”. Ów król był zwiastunem śmierci. Te związki ze światem zmarłych, światem nieznanym i trudnym do podporządkowania przez ludzi, symbolizowały olszowe lasy. Jeszcze pokolenie moich babć podchodziło do takich miejsc z obawami, ale i swoistym szacunkiem. Jest zresztą w olszy trochę aury sprzeczności. Tworzy w końcu dość mroczne lasy, szczególnie w okresie wegetacyjnym, a z drugiej, sama olsza potrzebuje światła, żeby urosnąć. Dziś te olszowe mroki jaśnieją, bo wiemy więcej o tym drzewie.
Olsza czarna, gatunek, który występuje w naszym regionie, nie jest najbardziej długowiecznym drzewem – osiąga do 200 lat, ale najczęściej przekracza niewiele ponad 100 lat. Może dorosnąć do 30 metrów. Jednak to nie długowieczność, ale żywotność, umiejętność regeneracji olszy, nawet po jej wycięciu, stanowi największą siłę tego drzewa. Olsza odradza się tworząc odrośle z pnia. Nie oznacza to, że olszę należy wycinać. Wręcz przeciwnie nie mamy jej tak wiele, a w dobie zmian klimatu, jest ona szczególnie narażona na wysychanie gleby i obniżenie poziomu wód. To wszystko sprawia, że staja się kolejną ofiarą globalnego ocieplenia.
Olsza jest silnie powiązana z wodą. Znajdziemy ją w pobliżu rzek, jezior, tam, gdzie są źródliska i gdzie jest woda, bez której trudno byłoby sobie jej poradzić. Olsza wydaje się być stworzona do takiego sąsiedztwa. Zacznijmy od jej korzeni. Jak czytamy w podręczniku dla studentów leśnictwa – „należy do tych rodzimych gatunków, które ukorzeniają się najgłębiej. Wykazuje typowy, bardzo silny, poziomy, zwarty intensywny, sercowaty system korzeniowy, rozwijający się w warunkach niehamowanego wzrostu na gliniastych glebach brunatnych, ciężkich iłach lub pseudoglejach, a także na glebach o wysokim poziomie wody gruntowej”. Na takich obszarach, które woda zalewa olsza jest w stanie dostosować się do dość specyficznych warunków. Tam, „część korzeni rozrasta się poziomo (na tych korzeniach rozwijają się brodawki promieniowca wiążące wolny azot), część natomiast w postaci silnie ukośnych, rosnących w głąb gleby odnóg wynosi jakby drzewo ku górze tak, że pod pniem powstaje luźna przestrzeń, często z komorą centralną, która ułatwia wymianę gazową”. To właśnie takie drzewa tworzą fragmenty lasu, z charakterystycznymi kępkami, wystającymi ponad wodę, które stanowią coś w rodzaju bezpiecznych wysp, idealnych do gniazdowania, co docenia część gatunków ptaków, w tym bardzo rzadki puchacz. Taki ols, zalewany okresowo wodą jest atrakcyjnym azylem dla wielu gatunków.
Oprócz korzeni na uwagę zasługują olszowe liście. Opadają one nie tylko jesienią. Te położone niżej, kiedy zostaną zacienione przez wyższe partie listowia, rozwijające się najpóźniej, z powodu ograniczenia dostępności światła lądują na ziemi wcześniej i żywią drzewo, na którym wyrosły. Są bowiem bogate w składniki odżywcze. Bardzo ciekawe jest również pochodzenie jednego z członów łacińskiej nazwy olszy czarnej – glutinosa – co oznacza klejący. To z kolei miało wiązać się z lepkością olszowych liści od świeżego soku.
Równie ciekawe są olszowe orzeszki albo szyszki. Od jesieni do wiosny wypadają z nich nasiona, które jeśli wpadną do wody przemieszczają się z nią w miejsca, które mogłyby skolonizować. Mają też umiejętność długiego przetrwania w wodzie. Orzeszki są również roznoszone przez wiatr na odległość od 30 do 60 metrów, i jeśli spadną na ziemię i trafią na odpowiednie warunki, z nasion mogą wyrosnąć nowe drzewa. Same szyszki wykorzystuje się między innymi w akwarystyce, jako naturalny zmiękczacz wody, który zabarwia ją na lekko brązowy kolor.
Olsza przypomina nam, jak skomplikowane zależności potrafią rządzić światem przyrody. Od jej istnienia zależy szereg innych organizmów, często niewidocznych, a przez to nie budzących naszego zainteresowania. A przecież to tak złożona maszyneria i jej sposób działania, że bije na głowę wiele ludzkich wynalazków.
Od olszy i jej przetrwania zależy również los terenów, na których rosną. Torfowe podłoże jest magazynem węgla, a wszelkie działania, prowadzące do jego osuszania skutkują tym, że uwalniany jest dwutlenek węgla, co jest zabójcze dla klimatu. Ustępujące z nich z braku wody drzewa informują nas o katastrofie. Tracimy nie tylko drzewa i bagna, ale naturalne chłodziarki, a może lepiej klimatyzatory. Olszowy las na bagnie daje chłód w upalne dni, o czym dobrze wiedzą duże ssaki, które chronią się w jego cieniu.
Kiedy dorastałem wielką frajdą były wczesnowiosenne wypady do olsów, wtedy jeszcze w Narwiańskim Parku Krajobrazowym. Po zimie brodziło się zalanych olsach, gdzie budziło się życie. Już na samym początku byłym zmoczony do pasa, bo nie miałem woderów. Po często całodniowym brodzeniu i jeździe do domu w stanie przemoczenia, pekasem lub pociągiem, przez kolejne miesiące w ogóle nie chorowałem. Ani jednej kropli kataru i żadnego przeziębienia. To jeszcze jedna korzyść, jaką zawdzięczam olsom. Dlatego wciąż tak bardzo lubię w nich brodzić.
Paweł Średziński
Cytowana literatura:
Ilmurzyński E., Włoczewski T., Hodowla lasu, Warszawa 2003
Jaworski A., Hodowla lasu, t. III, Warszawa 2011
Stumpf U., Zingsem V, Hase A., Mityczne drzewa, Warszawa 2018