Sroce przypisuje się wiele złych intencji i słów. Potocznie bywa określana „złodziejką”. Przyznajmy, aniołem wśród ptaków nie jest, ale żaden ptak, który żywi się również innymi kręgowcami, takim anielskim bytem nie będzie, bo o nie o to w świecie przyrody chodzi. W przenośni i w dzikiej rzeczywistości sroka jest takim najprawdziwszym czarno-białym mieszkańcem Białegostoku.
Sroka jest sobą, tak jak sobą jest puszczyk, czy niewielka sóweczka, polująca na drobne ptaki, czy wreszcie jastrząb. Każdy z gatunków przyjął określoną strategię działania. W miejskich parkach już parokrotnie obserwowałem gwałtowną reakcję kwiczołów, które widząc nadciągającą srokę zwarły szyki i postanowiły skutecznie zniechęcić napastnika. Były w tym bardzo skuteczne. Z kolei na jednym z warszawskich osiedli obserwowałem mazurki, które całą grupą goniły za sroką, kiedy chwyciła jednego z ich pobratymców. Tym razem mazurkom nie udało się wydostać sroczej ofiary, która zginęła na ich i moich oczach.
Świat przyrody nigdy nie był sielanką. Każdy z gatunków ma określone wymagania pokarmowe. Jeśli ich nie zaspokoi, będzie mu trudno, ale też jadłospis sroki nie składa się wyłącznie z piskląt i jaj innych ptaków, ale owadów, ślimaków, małych płazów, gadów i tego co znajdzie. Sroce nie należy się za jej postawę potępienie. Je, bo musi, ale je tyle, ile jej potrzeba do zaspokojenia apetytu. A jednak sroce przyklejono wiele łatek. Jak zauważa profesor Jerzy Bralczyk w swoim „Zwierzyńcu”: „Sroka to gadatliwa plotkara o nieprzyjemnym głosie, do tego złodziejka. W sumie nieprzyjemna sprawa”. Dalej Bralczyk cytuje Brzechwę – „wiadomo, że sroka jest kłamczucha”, Herbert określa jej głos jako „śpiew grzechotnika”. „To, co jasne i błyszczące” zabiera ze sobą. Gioacchino Rossini jedną ze swoich oper zatytułował – „La gazza ladra” – gazza po włosku to sroka – po polsku tytuł brzmi, jak można się domyślić – „Sroka złodziejka”. Historia przedstawiona w tym muzycznym dziele dotyczyła prawdziwej historii z XVIII wieku. Rozegrała się ona w Palaiseau we Francji, gdzie na śmierć skazano ubogą dziewczynę oskarżoną o kradzież srebrnych przedmiotów z cudzego domu. W rzeczywistości wyrok został wykonany, w operze miał na szczęście przyjemniejsze zakończenie. Jak możemy się domyślić oskarżona tych przedmiotów nie ukradła, a złodziejką okazała się sroka.
Te błyszczące przedmioty i polująca na nie sroka od dawna rozbudzają naszą wyobraźnię. Jednak jak okazuje się, sroki nie muszą być szczególnie zainteresowane srebrem czy złotem. Badacze z Centrum Badań Zachowania Zwierząt na brytyjskim University of Exeter przekonali się w specjalnie przeprowadzonych testach, że takie nowe i nieznane przedmioty nie kuszą tych ptaków. A jednak przekonanie o „złodziejskich” słabościach sroki trzymają się mocno. Jan Sokołowski w swoich „Ptakach ziem polskich” pisał, że sroczy krewny, „kruk nie wybiera wyłącznie przedmiotów błyszczących, lecz w ogóle wszelkie ciała odbijające w jakikolwiek sposób od otoczenia”. Jak jest naprawdę z krukowatym wyborem takich przedmiotów, tego naprawdę nie wiem.
O ile przypisywane sroce przywary wciąż trzymają się mocno, mniej osób zdaje sobie sprawę z wyjątkowej konstrukcji gniazda tego gatunku. Sokołowski wspominał o tym, że „na niedostępnej gałęzi” sroka „ściele z gałązek głęboki koszyk lub urnę. Tę glinianą lepiankę wyściela korzonkami i bydlęcą sierścią. Dla ochrony przed drapieżnikami i wpływami atmosferycznymi nakrywa całe gniazdo dachem z chrustu, pozostawiając otwór z jednej albo z dwóch stron”. Okazuje się, że tego daszku może zabraknąć w gniazdach młodych, początkujących par. Jednak nie ulega wątpliwości, że sroki będą bronić piskląt.
Sroka jest ptakiem, który preferuje obszary w sąsiedztwie ludzi. Chociaż spotkamy ją nie tylko w mieście, ale i na wsi, to srok będzie więcej na terenach zabudowanych niż na obszarach niezurbanizowanych. Jest to efekt tego, że bliżej człowieka znika część zagrożeń związanych z drapieżnictwem ze strony kuny i jastrzębi, ale również konkurencja kruka, którego liczebność wzrosła, co oczywiście nie jest niczym złym.
Warto również pamiętać o tym, że sroka wcale nie sprawia wrażenia dobrego lotnika. Budowa jej ciała, w tym długi ogon i krótkie skrzydła odpowiadają za nieregularny lot. A jednak w gąszczu drzew i gałęzi radzi sobie dobrze, skacząc i przeciskając się przez trudno dostępne zakamarki.
Kiedyś sroka była traktowana w Polsce jako szkodnik. Jej gniazda były niszczone, a sroka była na liście gatunków łownych. Dziś towarzyszy nam w mieście ożywiając swoim wyjątkowym ubarwieniem i gracją przestrzeń. Trudno zresztą wyobrazić mi sobie Białystok bez sroki i jej charakterystycznego głosu.
Krytycznym okresem w życiu sroki jest czas odchowania piskląt. Część z nich może wypaść z gniazda i trafić w ręce ludzi. W niewoli sroki przyzwyczajają się do ludzkich opiekunów. Jednak z czasem stają kłopotliwymi współmieszkańcami. Takiej wychowanej przez człowieka sroce nie będzie łatwo odnaleźć się w naturze. Jak zauważa dr Andrzej Kruszewicz rehabilitacja piskląt nie powinna odbywać się w oderwaniu od innych srok. W azylu powinny przebywać razem z przedstawicielami swojego gatunku, co zwiększa szansę na przetrwanie po wypuszczeniu na wolność.
Nie wszędzie sroki cieszyły się tak złą opinią. W Skandynawii sroka mogła liczyć na szczególne traktowanie w miejscowej kulturze. W Polsce uprzedzenia pozostały, trwając chociażby w innym popularnym powiedzeniu – „Nie wypadł sroce spod ogona”. Z kolei samochwała jest porównany do „sroczki chwalącej swój ogonek”. Natomiast osoby, które łapią naraz dwie sroki za ogon, też nie zasługują na dobre słowa. Życzę srokom nowych przysłów. Może „zwinny jak sroka na gałęzi” będzie pierwszą dobrą propozycją.
Paweł Średziński
Cytowana literatura:
Bralczyk J., Zwierzyniec, Warszawa 2019
Kruszewicz A. G., Ptaki Polski, t. II, Warszawa 2008
Naukowcy: sroki wcale nie są złodziejkami, Nauka w Polsce, https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C401537%2Cnaukowcy-sroki-wcale-nie-sa-zlodziejkami.html
Sokołowski J., Ptaki ziem polskich, t. I, Warszawa 1958