Przejdź do treści

Jej Delikatność Sarna

Sarna występuje w Białymstoku. Chociaż nie wszyscy odróżniają sarnę od jelenia, które części osób mogą zlewać się w jeden gatunek, cieszy się naszą niewątpliwą sympatią. W końcu jest tym z najmniejszych i najdelikatniejszych jeleniowatych, chociaż sarnim samcom nie można odmówić odwagi.

Delikatny pyszczek, drobna budowa ciała – waga od 25 do 40 kilogramów – w porównaniu z większym od niej jeleniem, robią swoje. Osobiście cieszę się, kiedy ludzie okazują empatię wobec dzikich zwierząt. Można dyskutować na ile jest ona ukierunkowana we właściwą stronę, ale jedno się nie zmienia – lubimy sarny.

Fot. P. Średziński / Sarna

Sarny kojarzą nam się z delikatnością i gracją. Zdarza się, że mniej zorientowane osoby mylą sarny z jeleniami, a poroże nazywają rogami. Owe „rogi” utrwala do dziś imię sarniego bohatera powieści dla dzieci i młodzieży, napisanej przez Marią Kownacką, „Rogaś z doliny Roztoki” – tak też jako dziecko czytałem i bardzo lubiłem. Nie zmienia to faktu, że samiec sarny nosi poroże, ale owszem mniej imponujące niż jeleń. Jego wielkość i kształt, podobnie jak budowa ciała saren obu płci, jak twierdzą eksperci, ma być dostosowaniem do ucieczki przez gęsto zarośnięty teren, w którym najłatwiej zgubić tym zwierzętom prześladowcę. Sarny nie są wytrwałymi biegaczami i na otwartym terenie szybko się męczą, jeśli będę uciekać na przykład przed psami. Sam byłem świadkiem takiej sceny, kiedy samiec sarny pędził przed siebie, goniony przez kilka wałęsających się bez opieki psów i wyraźnie słabł. Na szczęście zniknął w pobliskiej kępie lasu i jakimś cudem udało mu się zbiec przed napastnikami. W tym przypadku jako dwunożny i znacznie wolniejszy piechur szans na interwencję nie miałem. Nie potrafiłbym sadzić aż takich skoków. Jeśli zwierzę nie mogłoby się schronić przez kolejne metry dystansu swojej ucieczki, uległoby znacznie wytrzymalszym psom.

„Oszukać” jak sarna

Ucieczka nie jest jedyną metodą stosowaną wobec prześladowców. Simona Kossak pisała o „oszukiwaniu przez sarnę”. Kiedy sarna żeruje na otwartym terenie, „a napastnik obserwuje ją przyczajony w zaroślach”. Sarna nie ulega od razu panice tylko bacznie obserwuje, udając, że wciąż skubie rośliny.

„Chce, aby potencjalny napastnik myślał, że ona w ogóle nie jest zaniepokojona” – czytamy w gawędzie Kossak. – „Wszystkie mięśnie są przygotowane do tego, by wykonać jeden dobry skok w odpowiednim momencie. Jeżeli agresor rzeczywiście jej zagraża, to czai się gdzieś wśród drzew, przekonany, że ona jest całkiem spokojna. Następnie wykonuje ruch w jej kierunku i tym samym popełnia olbrzymi błąd. Sarna mając napięte wszystkie zmysły, dokładnie go lokalizuje i w ułamku sekundy rozpoczyna błyskawiczną ucieczką we właściwym kierunku”.

Sarny mają najlepiej rozwinięte zmysły węchu i słuchu. Ich wzrok, chociaż słabszy, to dzięki specyficznej, „uwypuklonej” budowie oka, wyłapuje znajdujące się w ruchu obiekty, w tym nas, ludzi. Dlatego jeśli poruszamy się po otwartym terenie, a na naszej drodze pojawią się sarny, to najczęściej widzimy moment ich biegu, bo dość szybko zareagują ucieczką na nasz widok. Sarna musi sobie radzić, bo chętnych na jej upolowanie jest sporo, a wśród nich jest również człowiek. Umiejętność rozpoznawania różnych sygnałów i dźwięków jest niezwykle istotna w sztuce przetrwania. Sarny też uczą się, który z bodźców stanowi realne zagrożenie.

Stosunkowo często, w miejscach, gdzie pojawiają się sarny, możemy usłyszeć ich charakterystyczny głos, który przypomina szczeknięcie. Wiąże się ono z sytuacją stresową. Ten głos sarny ma oznaczać niepokój, stan zdenerwowania, ale też niepewność, co do ewentualnego i nierozpoznanego zagrożenia, którego z racji panujących warunków nie są w stanie zidentyfikować. Te sygnały głosowe są z pewnością jeszcze bardziej rozbudowane znaczeniowo, ale zawsze jesteśmy ograniczeni w zrozumieniu wszystkich znaczeń dźwięków świata przyrody.

Kolejną strategią przetrwania jest sposób opieki nad nowonarodzonymi sarnami. Najczęściej w maju, po trwającej prawie dziesięć miesięcy ciąży, przychodzą na świat jeden lub dwa maluchy. W pierwszych dniach życia samica nie przebywa obok nich długo, aby nie naprowadzić na ich ślad drapieżników. Wraca do nich w celu wykarmienia, a potem znów znika. Jeżeli jest więcej niż jedno młode, to matka pozostawia rodzeństwo w oddaleniu od siebie. Tak, aby w przypadku zlokalizowania kryjówki nie zginęły oba sarniątka. Po czternastu dniach życia małe sarny potrafią już w miarę szybko uciec w przypadku zagrożenia. Wraz z upływem kolejnych dni i tygodni podrośnięty maluch zaczyna towarzyszyć matce. Nieraz jest obok niej nawet po urodzeniu następnych saren. Pamiętajmy, że jeśli znajdziemy małą, wyglądającą na bezbronną, sarnę, powinniśmy jak najszybciej się z takiego miejsca wycofać i pod żadnym pozorem jej nie zabierać ze sobą. Skażemy ją w ten sposób na dożywocie w niewoli, o ile znajdzie się miejsce, które sarnę przyjmie. Nieobecność matki nie oznacza porzucenia dziecka. Nie, w świecie saren.

Mikrus z porożem

Poroże, które noszą samce sarny może nie jest imponujące, ale przydaje się w okresie poszukiwania partnerek i sarnich godów oraz zniechęcenia potencjalnych rywali. Dużo informacji o porożu zebrali amatorzy polowań. Przyznaję, że słownik łowieckiego slangu nie jest moim ulubionym, a ponieważ nie jestem miłośnikiem polowań nie używam tych określeń. Bo jak to brzmi, kiedy nogi albo kończyny nazywa się cewkami, uszy – łyżkami, a oczy – świecami? Broni się jeszcze suknia, czyli okrywa włosowa. Jednak pech gatunków łownych w Polsce polega na tym, że nie powstają na ich temat książki, bo przez lata zainteresowanie nimi dotyczyło głównie środowisk łowieckich. Wróćmy jednak do samego poroża – i bez używania mowy myśliwych – opiszmy sarnie poroża, jako takie, które nie mają odnóg i te, które mają odnogi i są rozwidlone.

Każdego roku cykl przyrastania i zrzucania poraża powtarza się. Samce sarny gubią poroże od października do listopada, chociaż i tu zdarzają się wyjątki i może to nastąpić o miesiąc później lub wcześniej. W miejscu poroża zaczyna rosnąć kolejne, którego wielkość zależy od wieku i kondycji osobnika. Z racji stosunkowo niewielkich rozmiarów nie jest niczym łatwym znalezienie takiego sarniego poroża w formie zrzutu.

Należałoby się jeszcze zastanowić po co samcom sarny poroże? Najłatwiej wytłumaczyć tę ozdobę wymogami rywalizacji w okresie rui. Okresem tych miłosnych konkurów o samice u sarny są miesiące letnie – lipiec i sierpień – przyjmuje się, że szczytowa faza trwa od połowy lipca do połowy sierpnia. Już w czerwcu samce stają się bardziej czułe na różne bodźce w zajmowanym przez siebie rewirze. Mogą pozorować walki z małymi drzewami lub krzewami i szukają śladów samic. Jeśli na ich drodze pojawi się inny samiec, nie ustępujący mu i nie przewyższający go siłą, może dochodzić do bezpośredniej rywalizacji. Ta w dużej mierze opiera się na nacieraniu na siebie z nisko położoną głowę. Poroże pomaga odparować ciosy. Jednak najczęściej takie pozornie zawzięte zwarcia samców kończą się ustąpieniem słabszego zwierzęcia. Jeśli działoby się inaczej gatunek doprowadziłby się do samounicestwienia. Ta sama zasada dotyczy zresztą innych gatunków jeleniowatych.

Samce są dość terytorialne, ale rządzi ten najsilniejszy. Inne słabsze samce muszą mu się podporządkować i ustępować z drogi. Jednocześnie znakują swoje terytorium i dają sygnał innym osobnikom, że są panami na tych włościach. Ten terytorializm jest szczególnie silny w czasie wchodzenia w okres sarnich godów.

Mniej towarzyska niż jeleń

Sarna lubi krajobraz, który układa się w mozaikę terenów otwartych i lasów. Często, jadąc pociągiem lub samochodem możemy ją zaobserwować, jak pasie się i skubie to, co znajdzie na łące lub polu. Pojawia się w różnych miejscach w mieście, o ile znajdzie tam bezpieczne schronienie i pokarm. Na żer wychodzi najczęściej na śródleśne polany, łąki i tereny otwarte. Wiele zależy od pory roku. W miesiącach, kiedy na terenach otwartych są już wysokie zboża lub łan innych, dzikich roślin na łąkach, uważny obserwator może wypatrzeć wystający czubek głowy sarny.

Sarna żywi się zielonymi częściami roślin. Są wśród nich liście, zioła, pędy drzew i krzewów. Tam, gdzie znajdzie duże obszary upraw rolnych, potrafi również poszukiwać pokarmu. Podobno lubi tez jagody, zjada żołędzie. Jest znacznie mniejsza od jelenia i bardziej od niego plastyczna co do jakości siedliska, co ułatwia jej dostosowanie się również do życia w mieście, najczęściej na miejskich obrzeżach, o ile w takiej przestrzeni znajdzie wspomniane zadrzewienia i łąki, a przede wszystkim pokarm. W przeciwieństwie do jeleni nie prowadzi też aż tak stadnego trybu życia. Sarny nie są tak towarzyskie i występują pojedynczo, bądź w małej grupie – matka ze swoim potomstwem. Wraz z nadchodzącą zimą obserwujemy większe agregacje saren po kilka, kilkanaście osobników. Przewodnikiem w takiej grupie jest samica, która sygnalizuje moment ucieczki w przypadku zagrożenia.

Czasami nieświadomie możemy zbliżyć się do sarny, która nie wyczuje naszej obecności. Nie zbliżajmy się jednak do dzikich zwierząt. Nie wiemy, jakie będą ich reakcje i to, co należy zrobić, to wycofać się, jeśli nie reagują na nasze pojawienie się i zostawić je w spokoju. A obserwować możemy w oddaleniu, przez lornetkę. Mogą też zdarzyć się sytuacje nietypowe, kiedy pobudzony samiec sarny poturbuje człowieka. Czasami zwierzę wykazuje nietypowe zachowania, które są zawsze sygnałem ostrzegawczym. Naganne są sytuacje, kiedy ktoś próbuje podejść z telefonem komórkowym do zwierzęcia, które nie ucieka przed człowiekiem i filmuje zwierzę. Ten brak ucieczki powinien być zawsze pierwszym sygnałem ostrzegawczym.

Co sarnie zagraża?

Drapieżnikami, które polują w naturze na sarny są najczęściej wilk i ryś. Mają one wpływ na liczebność ssaków kopytnych. Jak czytamy na stronie Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży: „Drapieżnictwo wilka i rysia może istotnie obniżać zagęszczenie jeleni i saren, nawet o 50% w stosunku do poziomu wyznaczanego przez zasoby pokarmowe. Nigdy jednak nie prowadzi do wyniszczenia populacji ssaków kopytnych. Wpływ drapieżnictwa jest raczej pozytywny, gdyż powoduje ono osłabienie konkurencji pokarmowej w populacjach saren i jeleni i sprawia, że zwierzęta te nie żyją w przegęszczeniu. Oczywista jest pozytywna rola drapieżnictwa z punktu widzenia gospodarki leśnej”.

Zagrożeń dla saren, oprócz wymienionych drapieżników, ale i psów puszczonych luzem, czy polujących ludzi jest więcej. Jednym z nich są choroby i pasożyty. Kilkadziesiąt gatunków robaków pasożytniczych może utrudniać sarnie życie, ale i doprowadzić do jej śmierci. Równie krytyczne były śnieżne i srogie zimy, których dziś jest jak na lekarstwo, jednak mogły skutecznie ograniczać liczebność populacji saren. Dziś dużym problemem są wypadki drogowe z udziałem sarny. W takim zdarzeniu sarna nie ma szans. Sam byłem świadkiem sytuacji, kiedy przed nadjeżdżający samochód wybiegł samiec sarny. Właściciel samochodu stracił reflektor. Zwierzę straciło życie, jeszcze przez chwilę sarna żyła ciężko chrapiąc. Pamiętajmy o tym, że nie jesteśmy jedynymi użytkownikami dróg, a na znakach drogowych ostrzega nas przed dzikimi zwierzętami samiec sarny. Parokrotnie obserwowałem, jadąc rowerem po zmierzchu jak sarny reagują na nagłe pojawienie się samochodu. Oślepiające światło powoduje chwilowe zatrzymanie się zwierząt na środku szosy. Ta chwila może okazać się zabójcza dla sarny, jeśli kierowca jedzie za szybko i nie potrafi zareagować. Nawet jeśli zwierzę odbiegnie po uderzeniu i nie widzimy go, obrażenia, które odniesie sprawią, że skona w bólu.

Chociaż sarna nie jest uznawana za gatunek zagrożony, troszczmy się o nią. Bez niej krajobraz białostockich łąk i lasów, byłby o wiele uboższy. I jest jedynym jeleniowatym, który należy do stałych mieszkańców miasta. Łoś w Białymstoku się pojawia, ale jego obecność nie ma już tak stałego charakteru, o czym wkrótce przeczytacie.

Paweł Średziński

Cytowana i inspirująca literatura:

Chmielewski W. A., Tropy i ślady zwierząt, Warszawa 1987.
Kossak S., Opowieści, Białystok 2017.
Kossak S., Serce i pazur. O uczuciach zwierząt, Białystok 2010.
Pabis K., Sarna [w:] Ilustrowana encyklopedia ssaków Polski, Bełchatów 2015.
Pielowski Z., Sarna, Warszawa 1988.
Romanowski J., Śladami zwierząt, Warszawa 1990.

Roześlij dalej!