Nie lubią jej właściciele stawów rybnych. Niechętnie na nią patrzą rybacy i miłośnicy amatorskich połowów ryb – chociaż nie wszyscy. Uchodzi za gatunek, który ma wyrządzać „szkody”. Na szczęście jest chroniona prawem, a jej historia, to opowieść o tym, że można ocalić gatunki, które znalazły się w odwrocie, chociaż bardzo często ta sztuka się nie udaje. W przypadku tego gatunku to ratowanie skończyło się powodzeniem. Tym razem zapraszam do przeczytania gawędy o wydrze.
Wydra świetnie pływa. Jest wprawnym myśliwym. Umie polować pod wodą. Ma wiele supermocy, które sprawiają, że jest gatunkiem zasługującym na szczególną uwagę. W wodach naszych miejskich rzek i w stawach spotkamy tego zwierzaka. Najczęściej, o ile dobrze się przyjrzymy, możemy odnaleźć ślady żerowania wydry. Może to być na przykład ropucha obdarta ze skóry. Natomiast samą wydrę znacznie trudniej wypatrzeć.
Stworzona do wody
Zacznijmy jednak od budowy ciała wydry. Jest to ssak prowadzący ziemnowodny tryb życia, a zatem jest przystosowany do bytowania tak w wodzie jak i na lądzie. Ciało ma długie, podobnie jak ogon. Kark ma silny, który w połączeniu z krótkimi łapami wyposażonymi w palce spięte błoną pławną czyni z wydry prawdziwą torpedę.
Pyszczek ma sympatyczny, chociaż niech nie zmylą nas pozory. Ten „futrzak” o spłaszczonej głowie, niewielkich oczach i uszach, potrafi być zabójczo sprawny. Umiejscowienie tych narządów ułożonych w prawie jednej linii z nozdrzami ułatwia pływanie z niewielkim wynurzeniem ciała. Co ciekawe jej nozdrza i uszy mają się zaciskać w czasie nurkowania. To pozwala jej na aktywne poszukiwanie ofiar pod wodą. Ważne są również wąsy czuciowe na pysku wydry, tak zwane wibrysy. Stanowią swoisty wykrywacz drgań w wodzie, ułatwiający precyzyjne namierzenie ofiary. To bardzo ważna adaptacja, bo nierzadko woda, w której wydra poluje nie jest przejrzysta.
W XX wieku wydry znalazły się w wielu miejscach w Europie na granicy wymarcia. Szczególnie trudna sytuacja zapanowała w krajach położonych na zachodzie naszego kontynentu. W innych miejscach też nie było wydrom łatwo, a jej populacje stawały się wyspowe, zaś liczebność odnotowywała trend spadkowy.
Jak się okazało notowane spadki były efektem między innymi zanieczyszczenia wód, do których trafiały toksyczne substancje. To pociągało za sobą pogorszenie się bazy pokarmowej. W brudnych rzekach i zbiornikach, trudniej żyło się również ofiarom wydry. Dzięki tym danym wiemy dziś, że wydra jest w pewnym sensie gatunkiem wskaźnikowym stanu wód. Wydra nie była też lubiana przez ludzi zajmujących się hodowlą ryb – to wciąż się nie zmienia. Dopiero objęcie wydry ochroną sprawiło, że jej sytuacja uległa znaczącej poprawie.
Wydra lubi te miejsca, gdzie jest woda. W Białymstoku spotykamy ją w dolinach rzek, na stawach, wszędzie tam, gdzie znajdzie swój ulubiony pokarm – ryby. Te preferencje co do jadłospisu sprawiają, że nie jest lubiana w ośrodkach hodowli ryb, ale nie jest winą wydry, że akurat ten rodzaj pokarmu preferuje i że ludzie sami tworzą atrakcyjne spiżarnie. Tu warto dodać, że wydra nie jest szczególnym koneserem określonego gatunku. Zjada te ryby, których jest najwięcej i najłatwiej na nie zapolować. Są też sposoby na eliminowanie sytuacji konfliktowych z udziałem wydry w obrębach hodowli ryb. Wskazuje się na możliwość zakładania mniejszych zbiorników wokół większych stawów, do których można wpuszczać mniej cenne, pospolite gatunki ryb, nieistotne w danym gospodarstwie rybackim.
Nie tylko ryby
Nie samymi jednak rybami żyje wydra. Potrafi zjadać płazy, raki, owady, małe ssaki i ptaki. Te zapotrzebowanie na pożywienie jest dość wysokie, co wynika z dużej aktywności wydry. Oszacowano, że musi zjeść około kilograma pokarmu dziennie. Z racji sporej dawki ruchu, której zażywa codziennie, potrzebuje odpowiednio dużo pokarmu. Szczyt aktywności wydry przypada na noc oraz na zmierzch i świt, chociaż bywa i tak, że można wydrę zobaczyć o innych porach dniach. Nigdy nie zapomnę wydry, którą widziałem na dalekim południu Polski, w Beskidzie Niskim, a płynęła razem ze swoim potomstwem. Widok był przedni, a cała scena rozegrała się z widokiem na bobry, które wyszły na przeciwległy brzeg niewielkiej strugi i stanowiły idealne tło tej obserwacji.
Po skończonych łowach wydra chroni się na lądzie, wykorzystując do tego naturalne otwory na brzegu, nory innych gatunków, które poszerza i adaptuje do swoich potrzeb. Na lądzie jest jednak mniej sprawna i gibka niż w wodzie. Bo to woda jest królestwem wydry. Średni czas nurkowania zdaniem jej badaczy wynosi do minuty. Potrafi, jeśli czuje się zagrożona, przetrwać pod wodą dłużej. Co ciekawe może przepłynąć pod wodą nawet kilkaset metrów, a jej prędkość może wtedy przekroczyć dziesięć kilometrów na godzinę. Kiedy wydra opuszcza wodę, na brzegu otrząsa swoją sierść, tarza się i osusza. Przystępuje też do jej pielęgnacji.
Odnotowuje się również pozytywny wpływ działalności bobrów na wydry. Bobrowe tamy i stawy stanowią bardzo dobre żerowiska dla tego drapieżnego ssaka. Gromadzą się w tych zbiornikach organizmy z jego jadłospisu, w tym ulubione ryby.
Wydry nie są stworzone do bytowania w grupach. Są samotnikami, za wyjątkiem samic wychowujących swoje potomstwo. Małe wydry towarzyszą mamie do czasu usamodzielnienia się. Rozpoczęcie nowego życia ma miejsce po około roku od narodzin. Nie ma zatem między zwierzętami trwałych więzów rodzinnych, podobnie jak stałych par.
Wydry słyną ze swoich zachowań, które przywodzą nam na myśl zabawę. Może to być zjeżdżanie po śniegu. Z pewnością przyglądanie się ich aktywności sprawia dużą frajdę.
Na sam koniec warto wspomnieć o tym, że wydry zostały uznane za skutecznego wroga inwazyjnej i obcej norki amerykańskiej. Mogą skutecznie ograniczać jej liczebność. To bardzo przydatna umiejętność, szczególnie w kontekście zagrożeń dla rodzimej fauny, jakie stwarzają norki.
Wydrę udało się ocalić. Podobnie jak jej sąsiada bobra. Oby dalej była chroniona. Bo nie jest taka straszna jak ją niektórzy malują. Zachęcam do jej wypatrywania w czasie spacerów po Dzikim Białymstoku.
Paweł Średziński
„Mój sąsiad dzik” jest realizowany dzięki stypendium artystycznemu Prezydenta Miasta Białegostoku.