Kuny nie cieszą się dobrą opinią wśród ludzi. Oskarżane o niszczenie tego, co znajduje się pod maską samochodu, dachów w domach, mają łatkę uciążliwych sąsiadów. Owszem potrafią nabroić, ale czy są takie straszne, jak kuny media malują?
W serwisach internetowych wiodące miejsce zajmują informacje o tym, jak zwalczać kuny. Sposobów jest wiele, ale jak można dowiedzieć się z forów, wiele z nich zawodzi. Osobiście regularnie mam przyjemność sąsiadować z kuną. Po przegryzieniu kabli w samochodzie zacząłem stosować roztwór o intensywnym zapachu i na razie kuny omijają sam pojazd, chociaż w sąsiedztwie wciąż znajduję ich odchody. Na ile jest to skuteczna zapora, tego nigdy nie wiemy.
Kuny tak łatwo nie da się zobaczyć. Kiedyś pojawiła się balkonie domu, w którym mieszkałem. Było już po zachodzie słońca. Przez pewien czas przyglądała się mi, siedzącemu w pokoju, a potem ruszyła dalej. W lesie kuny widuję najczęściej w chwili rozgrywania się dzikich dramatów w świecie zwierząt. W okresie lęgowym ptaków jej pojawienie się uruchamia parę rodzicielską, która zdaje się być bezradna w przypadku spotkania z tym sprytnym drapieżnikiem. Bo rzeczywiście jednego kunie nie możemy odmówić – sprytu. Dodałbym do tego sprytu jeszcze elegancję z jaką się porusza.
Mamy dwie kuny
Kuny należą do rodziny łasicowatych. Piszę w liczbie mnogiej, ponieważ w naszym kraju występują dwa gatunki kun. Domowa i leśna. To ta pierwsza jest najczęstszą sprawczynią konfliktów z człowiekiem. Łatwo ją odróżnić od jej leśnej krewniaczki tym, że ma na piersi białą plamę, która ulega rozwidleniu w stronę łap. Tymczasem kuna leśna ma na piersi plamę żółtą i nierozwidloną. Cechą wspólną łączącą wszystkie nasze ssaki łasicowate jest wydłużone ciało i krótkie łapy.
Oba gatunki kun są przede wszystkim drapieżnikami. Stąd w ich jadłospisie ważną rolę pełnią gryzonie, ptaki, płazy i bezkręgowce. Nie gardzi również ptasimi jajami. Z pewnością jest skuteczna w tępieniu myszy i szczurów. Dodatkowo warto zauważyć, że kuna lubi również owoce. W jej odchodach można odnaleźć ich pestki.
Domowa
Kuna domowa często szuka schronienia w sąsiedztwie człowieka. Potrafi wykorzystać stosunkowo niewielką szczelinę, przez którą dostaje się do termoizolacji w dachu, w której drąży swoje gniazdo. Zostawia tam swoje odchody i resztki pokarmu, co z czasem sprawia, że właściciele takiego domu dowiadują się o jej obecności. Jednak to nie jedyne schronienie kuny domowej. Jej azyl może być zlokalizowany w stercie drewna, między kamieniami, czy też w dziuplach, chociaż preferuje budynki i ich strychy, stogi i szereg innych miejsc, gdzie wyścieła swoje legowisko.
Aktywność ludzi, budowanie przez niech osiedli, domów, sprzyjało kunom domowym. Dawniej miały występować na terenach górskich i skalistych. Człowiek i jego działalność budowlana stworzyły im idealne warunki na nizinach, gdzie zaczęły występować w bliskim sąsiedztwie ludzkich zabudowań. Kuny domowe spotkamy nie tylko na terenach zabudowanych. Mogą bytować na skraju lasów, w krajobrazie rolniczym, wśród pól i łąk, nad rzekami, gdzie wykorzystują zakrzaczenia i zadrzewienia. Jednak w zdecydowanej większości przypadków centrum życia kun domowych są miejsca, gdzie mieszka człowiek. Bywają i tam, gdzie zabudowa jest rozproszona, i w gęsto zabudowanej przestrzeni. Spotkać je można na cmentarzach i w parkach. Jest chyba najlepiej dostosowanym ssakiem drapieżnym do życia w zurbanizowanej „dżungli”.
Jak już wspomniałem nie jest tak łatwo stanąć oko w oko z kuną. Aktywna jest w nocy. Najłatwiej spotkać kunę w okresie letnim. Krótkie noce sprawiają, że o ile uda nam się wstać wcześnie, skoro świt, to jest szansa na spotkanie z tym ssakiem. Kuna domowa jest trochę słabszym drzewołazem niż jej leśna krewniaczka. Jest dobra we wspinaniu się po budynkach. Natomiast jej drapieżnicza aktywność ma charakter naziemny. W celu zdobycia pokarmu przeszukuje wszelkie zakamarki, gdzie jest szansa na znalezienia pożywnego posiłku. Nie przyczaja się, ale ma rzucać się za tym co się rusza, chwytając za kark, a jeśli zdobycz jest większa to pomaga sobie w tym łapami.
Leśna
Kuna leśna wybiera na swoje kryjówki dziuple w drzewach, szczeliny, korzenie, stosy ułożonych gałęzi i inne miejsca, która dają jej schronienie, a nierzadko były wcześniej wykorzystywane przez inne zwierzęta. Jak jej nazwa wskazuje preferuje las, chociaż można ją spotkać i poza leśnymi ostojami. Nie jest jednak gatunkiem typowym dla terenów zurbanizowanych. Co najwyżej spotkamy kunę w miejskich lasach, jednak i w jej przypadku obserwacje tego gatunku nie należą do najłatwiejszych. Podobnie jak domowa krewniaczka poluje na gryzonie, ptaki, gady, płazy i bezkręgowce. Chętnie sięga również po owoce. Ma dobrze rozwinięty węch, co pozwala jej wyszukiwać pokarm nawet w okresie – coraz rzadszym w ostatnich latach – kiedy zalega warstwa śniegu.
Bardzo sprawnie porusza się po drzewach. Już parę razy miałem okazję obserwować jak kuna leśna wspinała się w stronę gniazda położonego wysoko nad ziemią. Jest w tym polowaniu morderczo skuteczna. Na nic zdają się lamenty ptaków broniących swojego lęgu. Chociaż to dzięki nim dowiadujemy się, że gdzieś w pobliżu może być kuna, nie jesteśmy w stanie odmienić biegu dość dramatycznych zdarzeń.
Oczywiście szansę na obserwację kuny leśnej są największe nocą, ale można też w okresie, kiedy musi odchować młode a dzień jest coraz dłuższy, zobaczyć tego drapieżnika w świetle słońca.
W przypadku obu gatunków kuny ich aktywność zależy również od warunków atmosferycznych. Obie są bardzo ciekawymi dzikimi sąsiadami. Obie są bardzo dobrymi łowczyniami. Morderczo skutecznymi. I są stosunkowo trudne do wypatrzenia. Jednak w naszym mieście najczęściej trafimy na kunę domową lub ślady jej bytowania. Z kolei kuna leśna jest widywana w naszych miejskich lasach, między innymi w Lesie Zwierzynieckim.
Owszem kuny domowe mają swoje za łapkami, kiedy trafią pod maskę samochodu lub dach naszego domu. Jednak warto pamiętać, że ich obecność w naszym sąsiedztwie jest efektem – niezamierzonym – naszej aktywności.
Łasicowate
Omawiając kuny warto pamiętać, że w rodzinie łasicowatych mamy jeszcze kilku innych reprezentantów. Są to łasica, tchórz, gronostaj, norka, wydra i wreszcie borsuk. Jak już widać po samej liście są to również różne od siebie zwierzęta, a biografia każdego z tych gatunków zasługuje na książkę. Będziemy do nich jeszcze wracać na łamach Dzikiego Białegostoku.
Paweł Średziński
„Mój sąsiad dzik” jest realizowany dzięki stypendium artystycznemu Prezydenta Miasta Białegostoku.