Przejdź do treści

Krecie sąsiedztwo

Dlaczego tak wiele osób pomstuje na krety? Przecież są bardzo ważnymi sąsiadami, którzy może trochę rozkopią ogródek, ale oddają wiele nieocenionych usług.

Przeglądając polskie portale internetowe można odnieść wrażenie, że trwa niekończąca się wojna z kretem. Wtórują temu konfliktowi media, bijąc niczym w tarabany, zachętą do rozprawienia się z kretem. W sieci można odnaleźć różne instrukcje pozbywania się kretów z naszego sąsiedztwa. Od odstraszaczy po różne substancje. Zadymia się wloty do krecich korytarzy, wlewa do nich wodę. Kret, niepozorny, niewielki, wyrósł na poważnego przeciwnika.

Wojna z kretem, której nie potrzebujemy

Parę miesięcy temu, kiedy pisałem do OKO.press artykuł poświęcony wojnie z kretem, przeszukiwałem fora, gdzie ogrodnicy i działkowcy zwoływali się wokół tematu jak zwalczyć tego drobnego ssaka.  Pojawiają się na nich rzadko opinie  w rodzaju – najlepiej poddać się od razu i przyzwolić na obecność tych podziemnych ssaków. Jednak znacznie częściej przeczytamy: „Kret na terenie każdego ogrodu to szkodnik czy się komuś to podoba czy nie. Miejsce kreta jest na łąkach, polach i nieużytkach. Tam może się spełniać jako pożyteczne stworzenie. Sam walczę (mam nadzieję, że czas przeszły) i jest to w zasadzie otwarta wojna”.

Na potrzeby tego samego artykułu zacząłem szukać ekspertów zajmujących się kretami w Polsce. Okazuje się, że takich osób eksperckich za świecą szukać, bo nikt nie prowadzibadań nad tymi zwierzętami. Poratował mnie dr hab. Karol Zub z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży, który zajmuje się ssakami owadożernymi. Warto przytoczyć tutaj, co mi powiedział:

To, że potrafi zdemolować trochę ogródek, nie oznacza, że jest szkodnikiem. Kret wyjada organizmy uznawane za szkodliwe przez ludzi. Pozbycie się kreta z przydomowego ogródka będzie miało swoje skutki. Jeśli zabraknie kreta to pojawią się nim pędraki, turkucie i szereg bezkręgowców, które zjada. Gdyby nie działalność kreta te organizmy sprawiłyby więcej problemów osobom prowadzącym uprawy w ogrodzie. To już raczej należy przypisać ludzkiej naturze, że człowiek lubi uporządkowane rabaty kwiatowe, ogródki warzywne i idealnie gładkie trawniki. Odkąd pamiętam w Polsce ten ssak nie był lubiany. Tolerancja wobec kreta jest niestety niska, bo jak się okazuje ludziom kret przeszkadza. Co ciekawe chodziło się kiedyś po ziemię z kretowiska, a to wynikało z przekonania, że ta ziemia wyrzucana przez kreta jest szczególnie dobra do ogródka. Sam tak kiedyś robiłem i wiele lat temu zbierałem ziemię z miejsc, gdzie były kopce. Dziś w Polsce kret jest objęty ochroną częściową, poza ogrodami, uprawami ogrodniczymi, szkółkami, lotniskami, ziemnymi konstrukcjami hydrotechnicznymi oraz obiektami sportowymi.

Po czym mój rozmówca dodawał:

Kret jest całkowicie przystosowany do życia pod ziemią. Kształt jego ciała, futra i łapy, to wszystko umożliwia mu przetrwanie w podziemnych korytarzach. Nikt tak naprawdę kretów w Polsce nie bada, bo trudno jest kreta zobaczyć, żyje pod ziemią, a na ziemi widzimy najczęściej już martwe osobniki, szczególnie w czerwcu i lipcu, kiedy młode krety zaczynają wychodzić i migrować z miejsc, gdzie się urodziły. Tak naprawdę widzimy tylko krecie kopce i korytarze. Nie jest to gatunek łatwy do badań.

Krety oprócz ogrodów spotkamy najczęściej na łąkach.

Tam, gdzie nie stosuje się środków ochrony roślin, gdzie jest dużo pędraków i dżdżownic – wyjaśniał mi cytowany już Karol Zub. – Lubią też lasy liściaste, z żyznymi glebami. Ziemia musi być w tych miejscach niezbyt sypka, w miarę zwięzła, aby mógł zakładać swoje korytarze ułatwiające mu przemieszczanie się pod ziemią, korytarzy, w których szuka pożywienia, spiżarnie i gniazda. Jesienią i zimą krecie kopce robią się większe, co ma związek z tym, że kret schodzi głębiej na czas zimnych pór roku i wyrzuca więcej ziemi. Natomiast sąsiadujące ze sobą kopce są efektem pracy jaką wykonuje kret tworząc sieć podziemnych korytarzy, którymi porusza się w poszukiwaniu pożywienia.

Doceńmy krety

Kret europejski jest niewielkich rozmiarów. Może osiągać trochę ponad 10 centymetrów. Większość swojego życia spędza pod ziemią, co sprawiło, że jest do takiego sposobu bytowania doskonale przygotowany. Nie potrzebuje dobrego wzroku, a oczy służą mu jedynie do oceny natężenia światła. Ma za to świetny zmysł węchu oraz słuch gotowy do wyłapania dźwięków o niskiej częstotliwości. Specjalne włosy umiejscowione na pyszczku i ogonku pozwalają mu wyczuć drgania. Wreszcie przed niską temperaturą i wilgocią chroni kreta specjalne dwuwarstwowe futerko. Ciało ma wyposażone w silne przednie łapy. Dzięki nim może kopać podziemne korytarze. Mówi się, że te jego łapki przypominają coś na kształt szufli. W każdym razie dobrze mu służą. Potrafi wykopać nawet kilkanaście metrów tunelu pod ziemią w ciągu godziny. Same tunele mogą mieć powyżej 100 metrów. Te usytuowane bliżej powierzchni służą mu do polowania. W pozostałych odpoczywa. Kret tworzy tez spiżarnie, gdzie gromadzi bezkręgowce, które złapie pod ziemią.

Działalność tego dzielnego kopacza jest widoczna na powierzchni, w miejscach, gdzie wyrzuca nadmiar zbędnej ziemi, którą musi usunąć w czasie drążenia korytarzy. Tak powstają słynne kretowiska, które budzą wiele emocji wśród tych, którym zależy na nienagannie zielonym trawniku lub ogródku bez kreta. Tymczasem, jak mówił mi wspomniany już Karol Zub krety są sojusznikami działkowców i ogrodników. Są oczywiście pewne rośliny, które mogą zatrzymać krety, jeśli posiejemy je w ogrodzie. Są też żywołowne pułapki. Jednak najpierw zastanówmy się, czy chcemy walczyć z kretami. I jaki to ma sens?

Osobiście cieszy mnie widok krecich kopców. Lubię z nimi dzielić przestrzeń mojego ogrodu. Miejsca znajdzie się w nim sporo dla wielu dzikich mieszkańców. Jestem daleki od niechęci względem tego gatunku. Po ludzku szkoda mi kreta, który narobił sobie tylu wrogów. A przecież nie jest ani złośliwy ani obcy ani szkodliwy. Pojęcie szkody w przypadku obecności dzikich zwierząt jest zawsze dyskusyjne. Jeśli słyszę, że kret jest szkodnikiem zawsze odpowiadam pytaniem na te pretensje – a człowiek? My, ludzie, którzy wprowadzamy tyle różnych substancji chemicznych, niszczymy naturalne siedliska, czy to przypadkiem do nas nie pasuje łatka szkodnika?

W moim ogrodzie znów pojawiły się kopce. Chociaż jest już listopad, dobrze wiedzieć, że mam takiego sąsiada. Kreta! Niech żyje kret!

Paweł Średziński

„Mój sąsiad dzik” jest realizowany dzięki stypendium artystycznemu Prezydenta Miasta Białegostoku.

Roześlij dalej!