Przejdź do treści

Zachwycające Drobiazgi

Nazywam je zachwycającymi drobiazgami. To gatunki małych ptaków, które spotykamy w granicach naszego miasta. A nie dość, że zachwycają, to każdy z nich, pomimo niewielkich rozmiarów, ma swoje supermoce. Poznajcie przyblokowego kopciuszka, budowniczego kowalika i rozśpiewaną ziębę.

Pierwszy z wymienionych ptaków kojarzy mi się z charakterystycznym głosem, który nie każdemu przypadnie do gustu. Drugi ze zmyślnym zalepianiem wlotu do dziupli. Trzeci z wiosną, bo jest jej niewątpliwym znakiem.

Kopciuszka najczęściej spotkamy na miejskich budynkach. To tam wije swoje gniazda. Kowalika dostrzeżemy w lasach i parkach, sadach i ogródkach działkowych. Ziębę w dość podobnych miejscach, co kowalika. Tworzą świetny tercet, który lubię podpatrywać, chociaż są tak różne od siebie.

Kopciuszek

Ten ptak jest prawdziwym góralem, który wcześniej występował na terenach górskich. Jednak z czasem uznał, że skały znajdzie nie tylko w górach, ale i w miastach na nizinie, i tam zaczął się bardzo dobrze adoptować do miejskich warunków. Jest zatem góralem, któremu nie żal, jeśli chcielibyśmy użyć słów znanej pieśni. Dobrze mu na nizinach.

Odkąd pojawiły się ludzkie domy przypominające skaliste schronienia, kopciuszek zaczął sprawdzać ich „mieszkaniowy” potencjał. W końcu odkrył, że może gniazdować również tam, gdzie mieszka człowiek. Dziś kopciuszek ma się dość dobrze. Sama jego nazwa sugeruje związki z kominiarską profesją. Samiec jest w wielu miejscach czarny. Te skojarzenia z sadzą pozostającą po przeciskaniu się przez komin, sprawiły, że kopciuszek był też nazywany kominiarczykiem. Oprócz czarnego koloru możemy w jego ubarwieniu dostrzec, jak pisał profesor Jan Sokołowski – kolor cynamonowy na kuprze i części ogona, czarniawy dziób i resztę ogona. Samice są mniej żywiołowo wybarwione, jak to w świecie ptaków.

Gunther Hasler, Augsburg – http://www.fotocommunity.de/pc/pc/display/9277572 / Wikimedia

Kopciuszek wije swoje gniazdko dość misternie, wciskając się pod okap domu, w pustych miejscach na ścianie bloku, wszędzie tam, gdzie będzie zabezpieczone przed deszczem i palącym słonecznym światłem. Chodzi o osłonę dla piskląt zanim będą gotowe do samodzielnego życia. Kiedy dorosną będą odporne nawet na surową pogodę. Górski rodowód zobowiązuje. Stąd kopciuszek pojawia się bardzo wcześnie, zanim wiosna zagości na stałe, i potrafi być z nami aż do listopada – twierdzą ornitolodzy.

Tym co wyróżnia kopciuszka jest jego charakterystyczny głos. Mówi się, że to jeden z najgorszych śpiewaków. Może niektórych jego śpiew irytuje, ale ja bardzo lubię ten czas w roku, kiedy można już otworzyć okno sypialni, i z rana usłyszeć, zanim na dobre wstanie słońce, naszego kopciuszka. Owszem jak na małe rozmiary ptaka, potrafi dać przysłowiowego czadu. Osoby wrażliwe, jeśli będą spały, gdzieś niedaleko okna, mogą nie zaakceptować tego repertuaru. Mi ten śpiew nie przeszkadza, wręcz przeciwnie – relaksuje jak każdy głos ptaków zwiastujących wiosnę. Wieczorem kopciuszek przystępuje do kolejnego koncertu, wysiadując gdzieś na gzymsie lub dachu. Podobno koncertuje też w nocy, ale nie dane mi było jeszcze tego doświadczyć. Odzywa się czasem prawie przez całą dobę. Wycisza swój głos w sierpniu i wrześniu, bo wtedy następuje pierzenie.

Małe kopciuszki dość wcześnie wychodzą z gniazda – zanim zaczną latać. To wtedy jest odnotowywana ich najwyższa śmiertelność, i to pomimo troski rodziców pilnujących swojego przychówku. Potrafią stanąć w obronie piskląt, ale w konfrontacji z puszczonym luzem kotem, co niestety wciąż jest powszechnym obrazkiem, mają niewielkie szanse. Dlatego, jeszcze raz, ponawiam apel o przypilnowanie miauczurów i nie wypuszczanie ich na beztroski wybieg. Kopciuszek straty nadrabia przystępowaniem do lęgów dwukrotnie, ale może okazać się, że w końcu mu się to nie uda. Najlepiej, żeby ptaki nie musiał przeżywać stresujących spotkań z naszymi pupilami.

Kopciuszek to także zwinny lotnik. W polowaniu na owady potrafi latać sprawnie i dobrze manewrować. Jest bez wątpienia jednym z ciekawszych dzikich sąsiadów, którzy nam towarzyszą w miejskiej przestrzeni.

Kowalik

Zupełnie inne preferencje co do miejsca gniazdowania ma kowalik. Jeżeli o kopciuszku możemy powiedzieć, że jest tam, gdzie są budynki zasiedlone przez człowieka, to kowalik będzie tam gdzie rosną drzewa. Wykorzystuje on dziuple wykute przez dzięcioły, próchniejące otwory w drzewach, czasem specjalne budki lęgowe.

To urządzanie swojego miejsca lęgowego jest w przypadku kowalika wyjątkowo ciekawe. Otóż nie umie on wykuwać sobie dziupli jak dzięcioł, więc czeka aż odpowiednie lokum nie będzie zasiedlone i przejmuje gotowe schronienie po innych gatunkach. W celu zabezpieczenia swoich reprodukcyjnych interesów zalepia wlot przy pomocy gliny, którą przynosi do dziupli. W rezultacie powstaje otwór tak wąski, że tylko kowalik i to z trudem, może się przez niego przecisnąć. Warstwa gliny naniesionej przez kowalika mocno twardnieje i nie będzie do skruszenia, ani przez drapieżniki czyhające na kowalikowe pisklęta, ani przez potencjalnych sublokatorów, większych niż wejście do dziupli. To bardzo ważne, bo kowalik, nie jest wojowniczym ptakiem, który walczyłby o prawo do gniazda. Im mniej potencjalnych dzikich lokatorów będzie w stanie sforsować otwór, tym dla kowalika lepiej.

Kowalik w Lesie Zwierzynieckim. Zdjęcie Paweł Średziński

Supermocą kowalika jest chodzenie głową w dół po drzewie. Nie potrafią tego ani dzięcioły ani inne nasze ptaki. Zawdzięcza to zdolności stawiania swoich nóg, które umożliwiają mu kroczenie po pniu – jedna do przodu i jedna wyciągnięta daleko do tyłu, jak opisywał ten chód profesor Sokołowski. Jest to z pewnością ptak bardzo ruchliwy. Cały dzień nie może usiedzieć w jednym miejscu, za wyjątkiem czasu wysiadywania przez samicę jaj. Jest też pięknie ubarwiony, z niebieskim odcieniem na wierzchu, kiedy zobaczymy go na drzewie. Różnie bywa z jego obserwacją. W Lesie Zwierzynieckim często daje się obserwować z dość bliska.

Kowaliki nie są ptakami stadnymi. Większą część roku poza okresem lęgowym spędzają w pojedynkę. Natomiast bywa, że towarzyszą sikorom i innym gatunkom drobnych ptaków, które przebywają w większych zgrupowaniach, co z pewnością podwyższa bezpieczeństwo i pozwala ostrzec przez nadejściem zagrożenia. Co kilkanaście czy kilkadziesiąt ptaków, nieważne, że różnych gatunków, to nie jeden kowalik.

Zięba

Zięba jest mistrzynią, a może lepiej, samce zięby są mistrzami w śpiewie. Ten najliczniejszy gatunek ptaków, który odwiedza nie tylko lasy – możemy spotkać zięby w miejskich parkach, na terenach zielonych, jest z pewnością tym jednym z najważniejszych znaków wiosny. Kiedy zięby do nas przylecą, wtedy rozlega się bardzo charakterystyczny śpiew.

Nie dość, że samce zięby pięknie śpiewają, to jeszcze mają elegancki wygląd. Góra głowy jest w kolorze zbliżonym do niebieskiego, a na brzuchu i piersi jest wybarwiony czerwienią w odcieniach tłumiących jej ewentualną jaskrawość. Zaaferowany i rozśpiewany samiec zięby, niejednokrotnie dał się mi obejrzeć z dość niedużego dystansu. Wystarczyło, że siedział przy leśnej drodze czy parkowej ścieżce i był zajęty śpiewaniem. Widok przedni. Polecam ich wypatrywanie. A to, że są tak liczne wcale nie sprawia, że są przez to mniej ciekawe.

Samiec zięby. Zdjęcie Paweł Średziński

Nie wszystkie zięby odlatują z Polski. Być może wraz ze słabszymi zimami ten odsetek zimujących ptaków jeszcze wzrośnie. Parokrotnie udało mi się przyglądać całym wielkim migrującym stadom tych ptaków. Można było odnieść wrażenie, że cały podniebny obóz wędrujących zięb obsiadł czubki drzew, oznajmiając to swoim gromkim gwarem. Nie jest to jednak ptak, któremu jest łatwo na przelotach. W czasie tych wędrówek wiele ptaków ginie, a i jak już dolecą do miejsca, gdzie wyprowadzą lęgi, zagrażają im ptaki drapieżne.

Wraz z rozpoczęciem godów na wiosnę, samce zięby stają się zadziorne. Kiedy para będzie już szykować się do urządzenia swojego gniazda i w okresie lęgowym, samce będą go bronić przed innymi ziębami. Jednak przede wszystkim już z daleka będzie można usłyszeć głos samca zięby, który głośno tym samym ogłasza, że teren jest już pod jego kontrolą i nie życzy sobie wizyt innych ptaków. Po wyprowadzeniu lęgów zięby preferują znów stadne życie.

Zięby są dość wdzięcznymi ptakami do obserwacji. Nie płoszą się aż tak szybko. Można im się przyglądać z bezpiecznego dystansu. Są jednym z tych Zachwycających Drobiazgów, które wraz z kopciuszkami i kowalikami, zaliczają się do grona moich ulubionych dzikich sąsiadów.

Paweł Średziński

„Mój sąsiad dzik” jest realizowany dzięki stypendium artystycznemu Prezydenta Miasta Białegostoku.

Roześlij dalej!