Czy wiecie, że w lasach Białegostoku można spotkać wyjątkowego dzikiego mieszkańca? To leśny kurak, który bardzo dobrze czuje się w sąsiedniej Puszczy Knyszyńskiej, ale jest również widywany w granicach naszego miasta. Dziś poznamy jarząbka!
Owszem nazwa skojarzy się nam – może nie wszystkim – od razu z bohaterem komedii „Miś”. Jednak puszczański jarząbek poza nazwą nie ma nic wspólnego z wykonawcą piosenki na cześć „prezesa naszego klubu”. Jarząbek bytuje w rejonie rezerwatu „Antoniuk” i okalającym go lesie. Jest też widywany w Lesie Pietrasze, oddzielonym od Lasu Antoniukowskiego trasą do Augustowa.
Jarząbek jest dziś jedynym kurakiem, który jeszcze nam nie zginął. Głuszca z Puszczy Knyszyńskiej pożegnaliśmy już bezpowrotnie. Nie radził sobie ze zmianami siedliska. Swoje zrobili myśliwi polując na tokujące koguty. Próby przywracania głuszca wobec zmian klimatu i siedliska, kosztują krocie, a rezultaty tych działań są wciąż niepewne. Przy okazji śmiertelnie obrywa się borsukom, niesłusznie oskarżanym, a uznawanym za gatunek niepożądany w miejscach wsiedlania głuszca.
Tragiczny spadek odnotował też cietrzew. Jest związany z trochę innymi miejscami, które wybiera na tokowiska. Milczą otwarte przestrzenie pośród niedużych lasów. Cietrzewie wyginęły w zastraszającym tempie. Prawdopodobnie obserwacje pojedynczych osobników na skraju Puszczy Knyszyńskiej czy nad Biebrzą, będą już ostatnimi. Cietrzewia po prostu już nie będzie.
Miłośnik „zaniedbanego” lasu
Jest jednak on, Jarząbek! Może nie tak efektownie wybarwiony jak cietrzewie i głuszce, może nie tak widowiskowy tokowik, do tego monogamista, ale ma swoje niezaprzeczalne moce. Po pierwsze jest mistrzem maskowania. Najczęściej o jego obecności dowiadujemy się albo w ostatniej chwili, albo kiedy idąc leśną drogą widzimy przebiegającego ptaka.
Jarząbek jest uznawany za fana „zaniedbanego” lasu. Lubi takie obszary, gdzie drzew nie uprząta człowiek, nie prowadzi się trzebieży i nie czyści powierzchni z połamanych i obumarłych drzew. Nie oznacza to, że jest bałaganiarzem. Przypomina nam, że zanim człowiek zajął się hodowlą lasu, na wielu jego obszarach tej hodowli nie było, i w tych naprawdę zdziczałych ostępach jarząbek miał się dobrze odnajdując szereg kryjówek. Powalone i nieuprzątnięte drzewa dodadzą temu obszarowi dzikości, a taki „bałagan”, jest tym, co jarząbki lubią najbardziej. Łatwiej się tam skryć, zmylić drapieżnika i odchować pisklęta. To, że zamieszkiwany przez te ptaki las nie jest uporządkowany przez ludzi, potwierdzał w rozmowie ze mną Tomasz Tumiel, ornitolog z Towarzystwa Przyrodniczego „Dubelt”, który przebadał Puszczę Knyszyńską. Tomek mówił mi, że gatunek ten można spotkać nawet w rozległych młodnikach – pod warunkiem, że znajduje się w nich martwe drewno oferujące dobre kryjówki. To ptak, który lubi urozmaicony krajobraz w sąsiedztwie cieków wodnych. Najwyższe zagęszczenia jarząbka Tomek odnotował w rezerwacie Woronicza, gdzie jest wąski strumień otoczony sosnowymi borami i świerkami – było tam aż sześć par na kilometr kwadratowy.
Dużą reprezentację jarząbków w naszym kraju zawdzięczamy puszczom północno-wschodniej Polski, szczególnie tym, gdzie prowadzono bądź wciąż prowadzi się „nieuporządkowaną gospodarkę leśną”. To dlatego populacja tych ptaków ma się najlepiej w Puszczy Białowieskiej, a nie tam, gdzie struktura lasu jest uproszczona i brakuje podszytu, świerkowych podrostów i martwych drzew przewróconych na ziemię. W Puszczy Knyszyńskiej wielkość populacji jarząbka szacuje się na 2100–2500 par. Jest to jedna z większych populacji w Polsce, ale jak niedawno zwracali mi uwagę nasi regionalni ornitolodzy dane są bardzo szacunkowe i może być tak, że jego liczebność jest niższa. Tym bardziej, że wciąż znajdziemy jarząbka na liście gatunków łownych, chociaż zgodnie z łowieckimi statystykami nie poluje się na jarząbki aż tak często. A skoro nie ma wielu polowań, można zapytać, to dlaczego do tych ptaków wciąż w świetle prawa można strzelać? Przecież nie powodują żadnych „szkód” w uprawach leśnych. Być może jest to owa „tradycja”, która na tej samej liście gatunków łownych wciąż ma wpisane słonki.
Ornitolodzy często poruszają kwestię zasadności polowań na te ptaki. Owszem, ich odstrzał nie jest powszechny, ale można zapytać, jaki jest jego cel. Czy to taki „bonus”? Problem zabijania ptaków w czasie polowań dotyczy również innych gatunków wchodzących w skład pechowej trzynastki, jak nazwali listę gatunków ptaków łownych działacze Fundacji „Niech Żyją!”. Znajduje się wśród nich łyska, kilka gatunków kaczek, kuropatwa, słonka czy gołąb grzywacz. Ornitolodzy i przyrodnicy od lat apelują o wprowadzenie zakazu strzelania do ptaków. Na razie bez skutku.
Zapuszczony kurak
Adam Zbyryt, ornitolog i popularyzator nauki, w swojej książce „Ptaki Puszczy Białowieskiej” wspomina, że jarząbek jest gatunkiem, który zyskuje w okresach zwiększonej liczby gryzoni, nazywanych mysimi latami. Wtedy drapieżniki takie jak kuna są zainteresowane drobnymi ssakami, nie zaś lęgiem jarząbków. W rezultacie notują większy sukces lęgowy, to znaczy: wyprowadzają z gniazd więcej piskląt.
Samo gniazdo jarząbka nie jest wcale łatwe do znalezienia – trafiłem na nie jeszcze jako bardzo młody człowiek, wędrując przez Puszczę Białowieską w poszukiwaniu jagód. Było tak dobrze ukryte, że niewiele brakowało, a wszedłbym prosto na złożone jaja. Dobrze zamaskowane musi spełniać swoją ochronną rolę. Znajduje się w płytkim zagłębieniu wygrzebanym przez samicę. Pisklęta, które w nim się klują najpierw żywią się owadami, a z czasem sięgają po jagody, i jak dorosłe ptaki, w zależności od pory roku, żywią się pędami, nasionami różnych roślin, pączkami drzew i owocami. Trzymają się swoich rodziców do jesieni.
Co najważniejsze, jarząbek zostaje w Polsce przez cały rok. Prowadzi osiadły tryb życia, chociaż jego rewir zmniejsza się zimą. Stąd mamy szansę na obserwowanie jarząbka niezależnie od pory roku. Jest też ptakiem dość towarzyskim. Już jesienią zaczyna tokować, chociaż szczyt tych jarząbkowych zalotów przypada na początek wiosny. Jak pisał Jan Sokołowski: „Ze względu na to, że jarząbki żyją parami, a różnica między szatą samca i samicy jest bez porównania mniejsza niż u cietrzewia i głuszca, jarząbki poświęcają tokom znacznie mniej czasu. Tokowanie samca polega głównie na opuszczeniu skrzydeł i wachlowaniu za pomocą rozpostartego ogona. Samiec tokuje czasem na gałęzi, przeważnie jednak ugania się za samicą na ziemi, wydając przy tym wabiące głosy”[i].
Od Grzegorza Grygoruka, białostockiego ornitologa, dowiedziałem się o jarząbkach w rezerwacie „Antoniuk”. O jego obecności parokrotnie informowała mnie w ostatnich miesiącach Elżbieta Sawicka, która próbuje ochronić najcenniejsze skrawki lasów w Białymstoku i jego okolicy przed wycinką. Osobiście nie miałem okazji spotkać się z jarząbkiem w granicach naszego miasta, ale mam nadzieję, że wszystko jeszcze przede mną.
Jarząbki mimo, że dość niepozornie ubarwione, mają w sobie to coś. Poplamione brązem pióra dobrze kamuflują ptaka w lesie. Jeśli musi zerwać się do lotu, robi to z dużą wprawą, z racji swoich umiejętności latania po obszarze zadrzewionym. I nie chodzi tu o prędkość, ale o jego manewrowość.
Samce odróżnia od samicy żywsze ubarwienie, czarna plama pod dziobem. Jarząbka wyróżnia czubek, stawiany w momencie podniecenia. Jest to ptak o żywym usposobieniu. Jest cały czas w ruchu.
Znam już niejedną osobę, która wędrując po lesie, została wystraszona przez jarząbka zrywającego się do lotu wręcz w ostatniej chwili. Z dzieciństwa pamiętam spacery leśną drogą prowadzącą z Gruszek – w których mieszkał mój wujek Czesław, gajowy – mowa o Gruszkach w Puszczy Białowieskiej – i częste przebieganie tej drogi przez jarząbka, wydającego charakterystyczny głos. Jest to z pewnością jeden z tych ptaków najwcześniej przeze mnie rozpoznanych. Może dlatego tak bardzo lubię jarząbki.
Jeśli byłbym odpowiedzialny za logo dla Puszczy Knyszyńskiej, wstawiłbym do niego właśnie jarząbka. To ptak, który jest emblematyczny dla tego lasu. Inne gatunki są już zresztą w logotypach innych parków narodowych i krajobrazowych. A jarząbka nie ma jeszcze nikt w swoim znaku. Jest jej jeśli nie „knyszyńskim” królem to księciem. To dlatego uczyniłem z niego patrona mojego projektu poświęconego Puszczy Knyszyńskiej. Oby jak najdłużej był w niej widywany, rósł w niej w siłę, a w lasach naszego miasta stawał się liczniejszy. Bo jeśli mamy jarząbka w lesie, to nie musimy wydawać milionów monet na jego ochronę. Wystarczy mu nie szkodzić. Zostawiać fragmenty nieuporządkowanych i zapuszczonych lasów, i dobrze byłoby też skreślić ten gatunek z listy ptaków łownych. Tego wszystkim jarząbkom życzę!
Paweł Średziński
„Mój sąsiad dzik” jest realizowany dzięki stypendium artystycznemu Prezydenta Miasta Białegostoku.

[i] J. Sokołowski, Ptaki ziem polskich, t. II, Warszawa 1958, s. 178.