Gawrony, wrony, kruki. Te ptaki część osób wrzuca do jednego worka z adnotacją wrony. W miejskiej tkance te pierwsze odnalazły swój azyl, chociaż wcześniej były bardziej kojarzone z krajobrazem rolniczym.
Już na początku wiosny gawrony w Białymstoku zbierają się na drzewach, gdzie powstają ich gniazda. Budują, naprawiają. Gawron to ptak niewątpliwie towarzyski. W kupie raźniej. Tym różni się od większego kruka.
Należy zacząć od tego, dlaczego dziś gawrony widuje się częściej w miastach niż kiedyś? Jakkolwiek to zabrzmi, to właśnie w miejskiej przestrzeni odnajdują jeszcze drzewa niezbędna do założenia gniazd. W parku za pałacykiem gościnnym, na drzewach rosnących wzdłuż Bulwarów Kościałkowskiego, wszędzie tam, gdzie będzie kępa drzew. Każdy skrawek. Liczą się skrawki, gdzie jeszcze można na chwilę osiąść i wyprowadzić kolejne pokolenie gawronów.
Gawrony. Wydają się, nam, ludziom, czarne, chociaż te ich barwy są bardziej złożoną kwestią. Same gawrony widzą siebie inaczej. W ultrafiolecie mienią się barwami – i tak siebie postrzegają. Łatwo jest rozpoznać te ptaki po charakterystycznym dziobie i jego nasadzie.
Wydawałoby się, że to ptaki powszechne. Nic bardziej mylnego. Okazało się, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat ich liczebność zmalała o połowę w naszym kraju. Można zapytać dlaczego? Zmieniło się ich dotychczasowe siedlisko – obszary użytkowane rolniczo i doliny rzek. W zlokalizowanych tam zadrzewieniach i zagajnikach gawrony wyprowadzały swoje lęgi. Kiedy z terenów wiejskich znikały śródpolne kępy drzew, miedze i mozaika upraw, a do tego doszła większa chemizacja rolnictwa, gawron ruszył na poszukiwanie nowych miejsc, gdzie mógłby żerować i zakładać gniazda. Jego wybór padł na miasta, miejskie parki, cmentarze – czyli miejsca gdzie może znaleźć drzewa odpowiednie do założenia kolonii lęgowej. Sąsiedztwo gawrona nie odpowiada wszystkim ludziom w miastach, stąd dochodzi do płoszenia tych ptaków i niszczenia ich kolonii.
Walka z gawronami
Znam takie przypadki, kiedy ktoś narzeka na sąsiedztwo ptaków, bo są głośne. Taka kolonia i obecność ptaków bywają nawet bodźcem do złożenia wniosków o wycinkę drzewa. Tymczasem musimy zdać sobie sprawę, że gawron znalazł się w śmiertelnym zagrożeniu. Okazuje się, że w ciągu ostatnich lat liczebność populacji gawronów spadła o 57 procent. Zdaniem ornitologów z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków spada dalej, a ten spadek wynosi pięć procent rocznie. W rezultacie gawrona wpisano już na Czerwoną listę ptaków Polski, na której figuruje z adnotacją – narażony na wyginięcie. Jak się okazuje nie sprzyja gawronom prawo, bo nie cieszą się wszędzie jednakową ochroną. Najgorzej jest w miastach. Dlaczego?
Jak czytamy na stronie OTOP:
„Status prawny gawronów w Polsce jest niejednolity. Poza obszarem administracyjnym miast jest objęty ochroną ścisłą i ochroną częściową w tym obszarze. Oznacza to, że zgodnie z prawem w miastach możliwe jest usuwanie gniazd gawronów z obiektów budowlanych lub terenów zieleni w okresie od 16 października do końca lutego, jeżeli wymagają tego względy bezpieczeństwa lub sanitarne. W praktyce taki zapis oznacza, że w wyżej wymienionym okresie nie jest wymagana żadna zgoda na usunięcie gniazd, a tego typu praktyki są całkowicie poza kontrolą ornitologów. Dodatkowo władze lokalne występują z wnioskami do regionalnych dyrekcji ochrony środowiska o wydanie zezwolenia na niszczenie siedlisk gawrona będących miejscem rozrodu i/lub odpoczynku, lub na płoszenie ptaków i usuwanie gniazd poza wzmiankowanym okresem”[1].
Niestety z tych słabych stron prawodawstwa wciąż korzystają samorządy miejskie. Tu znów sięgnę po dane opublikowane przez OTOP. Okazuje się, że w latach 2020-2022 regionalne dyrekcje ochrony środowiska w całej Polsce wydały aż 400 decyzji umożliwiające owe ustawowe zakazy wynikające ze statusu ochronnego gawronów.
W tym roku głośno było o sprawie gawronów z parku w Świebodzinie. Tamtejsze władze otrzymały zgodę na płoszenie tych ptaków oraz usunięcie 56 gawronich gniazd. Tymczasem płoszenie gawronów nie działa wybiórczo na jeden gatunek. Jeśli będzie to płoszenie dźwiękiem, hukiem czy wyszkolonym ptakiem drapieżnym, pozostałe gatunki ptaków, które w Polsce są chronione, również będą ofiarami decyzji o odstępstwie od zakazów. Wypłoszone ptaki bez względu na gatunek, mogę porzucić swoje lęgi lub utrudnić opiekę nad pisklętami gnieździe. To nie jest selektywny środek zaradczy.
Dodatkowo jak argumentuje OTOP, niszczenie gniazd i kolonii gawronów zmusza je do rozbicia się w mniejsze grupy, a to ogranicza możliwość ochrony gniazd w kolonii przed drapieżnikami. Nie bez powodu gawrony preferują duże zgrupowania. W kupie raźniej! I ta strategia u gawronów się sprawdzała. Wreszcie nawet jeśli uda się rozbić taką kolonię, to ptaki polecą dalej i będą próbowały zasiedlić kolejne miejsce.
Zastanawia mnie to podejście do obecności gawronów w parku. To przecież idealne miejsca dla ptaków. W miejskich parkach wciąż mogą znaleźć namiastkę zadrzewień na obszarach pozamiejskich skąd zostały wyparte w rezultacie zmian w krajobrazie rolnym. Nie ma nic ciekawszego niż oglądania ptaków, w tym gawronów, kiedy eksplorują parkowe murawy. Okres gniazdowania jest zresztą czasem szczególnej aktywności ptasich rodziców szukających pokarmu dla swoich skrzydlatych pociech. Możemy sobie z dołu je podpatrywać, zanim pojawią się liście.
Na moim podwórku, pod blokiem, gdzie spędziłem sporą część młodszego życia, wciąż mogę oglądać gawrony. Często pojawiają się nie tylko na trawniku, ale i w okolicy śmietnika. Jeśli coś w nim znajdą, na spółkę z kawkami, okupują krawędź przepastnych pojemników na śmieci. Jednak o ile można dyskutować i wątpić w to, że pokarm ze śmietnika to dobra żywieniowa opcja, to takich wątpliwości nie ma już w przypadku żerowania gawronów na polach w krajobrazie rolnym. Kiedyś był to powszechny widok, który dobrze pamiętam z czasów dzieciństwa, kiedy jeździło się na wieś. Pola, szczególnie te zaorane były upstrzone gawronami. W poradniku wydanym w 1961 roku – „Ptaki pomocnikami rolnika”, możemy przeczytać: „Ornitolodzy i rolnicy toczyli wiele dyskusji, a nawet kłótni o to, czy gawron jest pożyteczny, czy też nie. Na podstawie badań przeprowadzonych przez wielu przyrodników stwierdzono, że przynosi on wiele pożytku rolnikowi. Niejeden gospodarz obserwował stada gawronów postępujące za pługiem i wybierające ze świeżo przeoranej ziemi duże ilości pędraków, drutowców, chrabąszczy, turkuci podjadków i ślimaków. Obliczono, że ilość szkodliwych owadów znalezionych w żołądkach gawronów sięga od 55 do 76 proc., a nieraz nawet do 95 proc. zawartości żołądka”.
Ptaki nam giną
Gawron nie jest jedynym gatunkiem, który dotąd uznawany za pospolity, notuje ogromne spadki. Są one szczególnie widoczne w krajobrazie rolnym. Rolnictwo przeszło ogromną transformację, zintensyfikowało się, zwiększyło stopień chemizacji upraw. Wraz z nimi pojawiły się wielkoobszarowe uprawy, a stosowanie środków ochrony roślin ma negatywny wpływ na ilość owadów, jakimi mogą żywić się ptaki w krytycznym okresie wychowania piskląt.
W rozmowie, którą przeprowadziłem kilka tygodni temu z Tomaszem Chodkiewiczem, Tomasz Chodkiewicz, ornitolog, liderem zespołu Monitoringu Ptaków Polski z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków oraz Muzeum i Instytutu Zoologii PAN oraz członkiem Państwowej Rady Ochrony Przyrody usłyszałem jakby na potwierdzenie tej dość ponurej diagnozy następujące słowa:
„Wśród ptaków krajobrazu rolniczego odnotowujemy duże spadki liczebności populacji. Widzimy to na podstawie danych Monitoringu Pospolitych Ptaków Lęgowych (MPPL) zbieranych od roku 2000. Obliczany przez nas wskaźnik liczebności 22 gatunków ptaków krajobrazu rolniczego od początku badań zmniejszył się o 21 proc. Największe negatywne zmiany odnotowujemy od roku 2010. Jeżeli spojrzymy na poszczególne gatunki, to sytuacja niektórych z nich zmieniła się dramatycznie. Pliszka żółta, gatunek związany ściśle z uprawami zbóż, przez ostatnie 20 lat zmniejszył o połowę wielkość swojej populacji lęgowej! Trznadel, kolejny pospolity ptak tych siedlisk zmniejszył liczebność o 25 proc., ortolan aż o 70 proc. Najliczniejszy gatunek ptaka w Polsce, skowronek, również zmniejsza swoją liczebność. Populacja szacowana na około 11-13 milionów par w latach 2008-2012, od tego czasu zmniejszyła się o 25 procent. A to oznacza, że z polskich pól zniknęło około 3 milionów par!”[2].
Dlatego nauczmy się akceptować gawrony. Bardzo szybko odchodzą, i jeśli negatywny trend się utrzyma, nawet w tych ostatnich miejskich ostojach staną się rzadkością. Pamiętajmy, że miasta stały się atrakcyjnym siedliskiem dla wielu gatunków ptaków z konieczności. Nie mają gdzie się podziać, jak gawrony. Podpiszmy też apel OTOP, który znajdziecie tutaj, na tej stronie.
Paweł Średziński
„Mój sąsiad dzik” jest realizowany dzięki stypendium artystycznemu Prezydenta Miasta Białegostoku.
[1] Chrońmy gawrony | podpisz petycję do MKiŚ, https://otop.org.pl/2024/03/27/chronmy-gawrony-podpisz-petycje-do-mkis/
[2] P. Średziński, Gdzie są niegdysiejsze gawrony i skowronki? Wielkie znikanie ptaków i polityka rolna UE, OKO.press, https://oko.press/ptaki-znikaja-polityka-rolna-ue