Jej płacząca forma wpisuje się w najczęstsze wyobrażenie o wierzbie. Może być drzewem, krzewem, może mieć formę płaczącą. Te rodzime i te, które przywędrowały do nas ze szkółek i sklepów z sadzonkami, tworzą mieszańce i potrafią zaskoczyć.
W Polsce stwierdzono występowanie 28 rodzimych gatunków wierzb oraz jej mieszańców. Jeśli szukamy sadzonek wierzby w internecie, to wyświetlają się nam różne, często bardzo egzotyczne nazwy, równie egzotycznych gatunków, bo na świecie jest ich około 300.
Wierzba potrafi zaskakiwać. Może być stosunkowo niewielka, ale może też rozwinąć się w ogromne drzewo, dorastające nawet do 30 metrów. Wierzba jest też pełna woli przetrwania. Z jej gałęzi wetkniętych w ziemię może wyrosnąć kolejna. Powalona na ziemię potrafi dalej rosnąć.
Wierzbę lubią też pszczoły. Zwiastuje wraz z leszczyną nadchodzącą wiosnę. Jej kwiaty żywią zapylacze, a pszczelarze chętnie ustawiają ule, w tym krytycznym okresie budzącej się do życia wiosny, w sąsiedztwie wierzb. Sadzą też wierzby, aby ich pszczoły miały ułatwiony start w okresie następującym tuż po odchodzącej zimie.
Wierzba iwa kojarzy mi się z Białowieżą, ale nie dlatego, że występuje tylko tam. Swoje zrobiła nazwa białowieskiego hotelu – niektórzy wciąż ją pamiętają – Iwa. Wierzba iwa ukrywa w sobie tą plastyczność, o której już przed chwilą wspomniałem. Może być krzewem, który nie przekroczy dziesięciu metrów. Może być drzewem dorastającym powyżej dwudziestu metrów. Ma dość charakterystyczne liście, zupełnie inne od wierzby białej. Jej duże bazie, czy też kotki, poprzedzają pojawienie się liści.
Wierzba biała dorasta do 30 metrów. Ma krótki pień. To z niego odrastają konary. Ogławiana, wpisywała się w nizinny krajobraz łąk i pól. W jej wypróchniałym pniu powstają dziuple. Krótko żyje, szybko rośnie. Lubi sąsiedztwo rzek. Ma liście wąskie, nie tak eliptyczne i szerokie jak iwa.
Wierzba krucha jest z kolei mieszańcem wierzby białej i jeszcze jednej wierzby o łacińskiej nazwie. Dorasta do 20 metrów i jest bardzo powszechnym gatunkiem. Przyznaję, że sam miałbym problem z rozpoznawaniem wielu gatunków wierzb. Sytuacji nie ułatwia to, że tworzą mieszańce.
Wierzba rokita, którą również znajdziemy w Białymstoku, jest w przeciwieństwie do białej i kruchej, krzewem, który pnie się co najwyżej na metr wysokości. Czerwonobrunatne i giętkie gałązki są jej znakiem rozpoznawczym.
Wierzba szara jest również krzewem, wyższym od rokity – dorasta do sześciu metrów, o nie tak wąskich liściach – są jajowate. Tworzy kępy. Nie jest wybredna, jeżeli chodzi o glebę. Potrzebuje jedynie wilgoci.
Wierzba uszata też rozrasta się szeroko. Dorasta do dwóch metrów. Jej liście są jajowate, ale najszersze koło wierzchołka. Jak wierzba szara nie wybredza co do jakości ziemi, z której wyrasta. Warunek jest jeden – siedlisko powinno być wilgotne.
Większa od uszatej jest wierzba pięciopręcikowa. Jest najczęściej krzewem, ale też potrafi formować drzewo, osiągając 20 metrów. Lubi rzeczne doliny, wilgotne łąki, rozlewiska i też nie ma szczególnych oczekiwań co do żyzności podłoża.
Tych gatunków wierzb jest jeszcze więcej. Tych rodzimych, tych mieszanych, i tych ściągniętych z innych miejsc, a wprowadzonych do naszych ogrodów i parków, które potrafią tworzyć mieszańce z tymi rodzimymi. Wierzby różnią się nawet w obrębie swojego gatunku. Są bowiem słynne wierzby płaczące. Ich gałązki zwieszają się w dół. Przypominają drzewa żałobne, pełne smutku, jakby płakały. Takie wierzby wciąż są sadzone w miejskich parkach i ogrodach, i znajdziemy je również w naszym mieście. Taka wierzba jest najczęściej pierwszym skojarzeniem, kiedy słyszymy jej nazwę.
Wierzba jest również dostarczycielką ważnego surowca. I nie mam tu na myśli jej energetycznego przeznaczenia jej krzyżówek, na zakładanych w tym celu plantacjach. Otóż wierzby skrywają w swojej korze kwas salicylowy. Uśmierza on ból i gorączkę, ogranicza rozwój stanu zapalnego. Nazwa – salicylowy – wywodzi się od łacińskiej nazwy wierzby – Salix. To właśnie salicylany posłużyły producentom aspiryny i polopiryny – która jest kwasem acetylosalicylowym. Zastosowania wierzby w leczeniu różnych przypadłości, nie tylko gorączkowych i przeziębieniowych, ale też łupieżu czy bólu zęba, można długo wyliczać.
Wierzby będą mi się kojarzyć z okresem poprzedzającym Wielkanoc, jak i samą Wielkanocą. Ich gałązki z baziami często pojawiają się na świątecznych kartkach. Od dziecka ułamywałem takie wierzbowe witki i przynosiłem do domu. Służyły do robienia palm, przygotowywanych z okazji Niedzieli Palmowej. A te, które wstawiało się do flakonów czy innych pojemników z wodą, wypuszczały po pewnym czasie liście. Niektóre z nich, te które wsadziłem kilka lat temu do ziemi, wyrosły dając początek wierzbowym zaroślom.
Wierzbowe bazie kojarzyły się z nadchodzącym odrodzeniem życia na łąkach i polach. Może dlatego pojawił się zwyczaj zjadania kotków z wierzby, najlepiej palmy wielkanocnej. Miały one zapobiegać chorobom gardła i innym przypadłościom. Mikołaj Rej wręcz sugerował, że nie otrzyma się zbawienia bez tej praktyki.
Bez względu na te zwyczaje – bazi nie jadam nawet w okresie Wielkanocy – nie ukrywam, że z niecierpliwością oczekuję na bazie. Kiedy znów pojawią się masowo na tych różnych gatunkach wierzb, będę wiedział, że już nic nie zatrzyma wiosny. Taka już jest natura wierzby i rola zwiastująca najfajniejszą – moim zdaniem – porę roku, co trafnie ujęła Maria Konponicka pisząc:
Kocanki kocanki,
Gałązka wierzbowa!
Rozwinęła nam się
Ta palma kwietniowa.
Rozwinęła nam się
Nad tą bystrą wodą,
Zapachniała wiosna
Kwietniową pogodą.
Paweł Średziński
Cytowana literatura:
Jaworski A., Hodowla lasu, t. III, Warszawa 2011
Stumpf U., Zingsem V, Hase A., Mityczne drzewa, Warszawa 2018
W tekście wykorzystano wiersz „Wierzba” Marii Konopnickiej.