Park naturalistyczny w Dojlidach wokół Pałacu Lubomirskich jest wciąż uznawany za jeden z najciekawszych przykładów tego typu założeń na Białostocczyźnie. Chociaż w ostatnim wieku historia obeszła się z nim dość bezlitośnie, to stanowi dobry przykład tego, jak ważne jest zachowanie takich terenów dla przyrody w silnie urbanizującej się przestrzeni miasta.
Pałac, o którym wspomniałem w pierwszym zdaniu, swoją nazwę zawdzięcza kolejnym właścicielom tego obiektu. Jednak opisując historię tego miejsca należy zacząć od XV wieku, kiedy te tereny otrzymał Jakub Raczko-Tabutowicz. Miał on wybudować w Dojlidach swój dwór, gdzie ściągnął litewskich osadników z okolic Lidy. Stąd pochodzić ma nazwa, obecnie dzielnicy miasta, Dojlidy. Dobra przechodziły w następnych wiekach w ręce różnych właścicieli ze znamienitych rodów Sapiehów, Radziwiłłów i Branickich. Ci ostatni, a szczególnie Jan Klemens Branicki, dbali o dojlidzkie włości. Powstał wtedy dwór myśliwski, którego wystawienie uzasadniało bliskie położenie lasów, znanych jako Puszcza Sobolewska – lasy wydzielone z dawnej wielkoksiążęcej puszczy, dziś znanej jako Puszcza Knyszyńska. Co ciekawe w dojlidzkim folwarku miała znajdować się również psiarnia z całą niezbędną infrastrukturą niezbędną do obsługi psów myśliwskich.
Wiek XIX wyznacza kolejną cezurę czasową dla Dojlid. W 1856 roku po kilku zmianach właścicieli, pojawia się Aleksander Kruzensztern, jak piszą autorzy monografii poświęconej białostockim ogrodom i parkom – „zruszczony Niemiec z Estonii”. Kruzensztern urządził w tym miejscu swoją wiejską posiadłość, dając początek dojlidzkiemu pałacowi i parkowi. Ten ostatni wykorzystał rosnące już tutaj drzewa, jak i został uzupełniony sadzonkami różnych gatunków. Co istotne, w okresie realizacji założenia parkowego powstały stawy, które możemy oglądać do dziś. Z parkiem sąsiadował dojlidzki browar, którego rozwój przypadał na kolejne dekady.
Po Kruzenszternie Dojlidy trafiają w ręce kolejnej rodziny, Rüdiger, również powiązanej ze służbą w strukturach carskiej armii i administracji. We wrześniu 1897 roku w pałacu pod jej zarządem gościł car Mikołaj II z rodziną, obecny w czasie manewrów wojskowych zorganizowanych w pobliżu. Po okresie zaborów znów doszło do zmian w strukturze właścicielskiej i w okresie dwudziestolecia, pałac i park przejęli Lubomirscy – stad obecna nazwa parku, jak i pałacu. Po drugiej wojnie światowej nie było mowy o powrocie dawnych właścicieli.
W PRL obszar założenia pałacowo-parkowego w Dojlidach trafił pod opiekę Technikum Rolniczego. Sam park stawał się coraz bardziej zapuszczony. Zarastał, zmienił się bieg parkowych alejek, powstały nowe obiekty. Nie wrócił już do swojej świetności, a przyroda sama próbowała odzyskać przestrzeń. W latach siedemdziesiątych miały tam pojawiać się samosiewy i podrosty drzew. Upadek PRL doprowadził do kolejnej zmiany. Obszar ten przejęła prywatna uczelnia wyższa, która działała jeszcze kilka lat temu. To właśnie wtedy miały się pojawić asfaltowe alejki, a do przestrzeni parku i sąsiedztwa pałacu wprowadzono modne – niestety – żywotniki przy parkingu. Te zmiany są oceniane negatywnie przez ekspertów. Nikt nie przejmował się próbą odtworzenia dawnego krajobrazu. Wraz z zamknięciem uczelni został sprzedany pałac, w którym się znajdowała.
Jak czytamy we wspomnianym już opracowaniu poświęconym ogrodom i parkom Białegostoku: „ W 2019 roku Miasto Białystok zleciło wykonanie projektu rewaloryzacji parku Lubomirskich, który może stać się podstawą dalszych działań mających na celu ochronę tego zabytkowego założenia. Zachowało ono bowiem charakter parku naturalistycznego, którego ukształtowanie terenu, rozplanowanie nasadzeń i układ dróg miały stwarzać wrażenie stworzonych przez naturę”.
Nie wiemy jaki los czeka to miejsca. Oczywiście dla parku najlepsze byłoby zachowanie jego naturalistycznego charakteru. Dziś możemy w nim oglądać ponad dwadzieścia drzew, w tym dębów szypułkowych w wieku powyżej 180 lat – najstarsze mają 250 lat, jesion wyniosły w wieku 170 lat, 190-letni grab, ponad stuletnie klony. Są też młodsze drzewa, sadzone już w XIX wieku. Dziś dominują w tym miejscu klony zwyczajne, lipy drobnolistne, graby pospolite i jesiony wyniosłe. Część drzew jest efektem samosiewu, a zatem procesu naturalnego. Park Lubomirskich trochę zdziczał, ale wciąż jest tą zieloną plamą, która przyciąga ptaki i szereg innych organizmów swoimi drzewami, a stawy są miejscem ważnym dla płazów. Botanicy naliczyli w parku szereg gatunków roślin, w tym drzew należących do kilku gatunków wiązów, klon jawor, topolę berlińską, czy lipę szerokolistną. Zachowały się też aleje drzew wzdłuż osiemnastowiecznych alei folwarcznych.
W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć o pozostałości po parku, który funkcjonował po sąsiedzku względem Parku Lubomirskich obok innego dojlidzkiego pałacu, wzniesionego w XIX wieku przez rodzinę Hasbachów. Znajduje się on po drugiej strony drogi w kierunku Zabłudowa. Spora część tego założenia uległa nieodwracalnym przekształceniom, ale wciąż na terenie tego dawnego ogrodu Hasbachów można znaleźć starodrzew lipowy, który tworzył zadrzewienie alei. W miejskiej przestrzeni to kolejna ostoja przyrody. Bardzo ważna w otoczeniu, które wciąż podlega presji ze strony inwestorów planujących zabudowę terenów znajdujących się w sąsiedztwie tych miejsc.
Paweł Średziński
Cytowana literatura:
Ogrody i parki Białegostoku, praca zbiorowa I. Górska, J. Kotyńska-Stetkiewicz, A. Kułak, L. Pawlata, G. Ryżewski, K. Stetkiewicz, W. Wróbel, Białystok 2021