Po co nam martwe drewno? „Gnije, nikomu się nie przydaje” – można usłyszeć, kiedy ktoś opisuje las, gdzie zostawia się drzewa na pniu, pozwala się im na nim umrzeć, a potem zostawia, żeby rozpoczęły swoje drugie życie. Można mieć i inne podejście do takiego lasu.
„Drugie życie drzewa” – bardzo lubię to określenie, która utrwaliła ciekawa publikacja o tym samym tytule. Jej autorami byli wybitni przyrodnicy, specjaliści z zakresu nauk leśnych, badacze lasu. Kiedy pojawiało się pierwsze wydanie tej książki, wciąż niewiele osób zdawało sobie sprawę z tego, jak ważną rolę odgrywa, to co pozornie wydaje się martwe. Próchniejące i umierające na pniu drzewa stają się początkiem nowego życia i żyją po raz drugi. Nie ma w tym określeniu cienia przesady.
Martwe drewno jest miejscem, które służy za schronienie wielu gatunkom różnych organizmów. W starych pniach i pniakach azyl znajdują małe kręgowce i bezkręgowce. Na drzewach, które wraz z ich przewróceniem odsłaniają płat dna lasu dla słońca, przesiadują gatunki ciepłolubne, w tym gady. Z kolei płazy ogonowe i bezogonowe zimują w zmurszałym drewnie, które gwarantuje wysoką wilgotność w tym krytycznym okresie roku.
Na południu Polski, z dala od naszego regionu, w wypróchniałych pniach jodeł, swoje gawry urządzają niedźwiedzie. Wyrzucają murszejące drewno ze środka i w starych drzewach moszczą sobie zimowe łoże. W naszym regionie niedźwiedzi już dawno nie ma, chociaż zanim powstał płot na granicy, jeden z nich próbował swojego szczęścia w polskiej części Puszczy Białowieskiej.
Martwe drzewa, które są wciąż na pniu, chociaż z gospodarczego punktu widzenia mogą wydawać się pozbawione znaczenia, odgrywają ogromną rolę w życiu ptaków dziuplastych. Wiele gatunków dzięciołów, w tym rzadki dzięcioł białogrzbiety, są uzależnione od tych martwych, często wyglądających jak mało atrakcyjne kikuty, drzew. To w nich powstają ich miejsca lęgowe, które później zajmują również inne gatunki ptaków. Mówi się wręcz o tym, że im więcej martwych drzew zostawionych na pniu, tym lepsze warunki mają dzięcioły. Nie tylko one, jak już wspomniałem, są beneficjantami takich obiektów. Próżnię w opuszczonych przez różne gatunki dzięciołów dziuplach zajmują między innymi wymagające ochrony strefowej sóweczki i włochatki. W miejscu po ułamanym konarze, w takiej półdziupli, która powstaje już bez udziału dzięciołów dogodne schronienie znajdą inne gatunki, w tym puszczyk. Warto też dodać, że niektóre gatunki nietoperzy też lubią korzystać ze wspomnianych dzięciołowych dziupli.
Wokół martwych drzew, również tych powalonych, i tworzących się przy tej okazji wykrotów, powstają żerowiska dla dużych ssaków. Łatwiej tam mogą znaleźć pokarm – bezkręgowce i kręgowce. Gryzonie kopią pod pniami swoje korytarze. Część z nich zimuje w drewnianych kłodach. Rysie lubią po tych kłodach chodzić. Las, gdzie są powalone drzewa, tworzące naturalne kryjówki, jest takim rysiowym lasem, któremu trudno byłoby przetrwać w sośninie posadzonej rzędem i pozbawionej podszytu.
Z martwym drewnem jest związany szereg gatunków owadów, nazywanych przez naukowców saproksylicznymi. Nazwa stosowana przez świat nauki pochodzi od greckich słów – sapros, po polsku zgnilizna, i ksylos – w naszym języku oznacza drewno. Jest to bardzo ciekawa grupa owadów. Wśród nich są gatunki rzadkie, jak zgniotek cynobrowy czy ponurek Schneidera, które stały się często przywoływanymi gatunkami w kontekście ochrony lasów o cechach lasu naturalnego. Ich obecność potwierdza ciągłość lasu, jego reliktowość. Są to często gatunki mało mobilne, a więc nie mają zdolności do szybkiej ekspansji. W dużej mierze są związane są z martwym drewnem, którego dostawy z zamierających drzew były od wieków regularne i stałe. Martwe drewno zapewnia takim organizmom siedlisko i pożywienie.
Pisząc o owadach warto jeszcze wspomnieć o korniku, którego masowe pojawy w lesie, szczególnie w Puszczy Białowieskiej, tak bardzo rozgrzewały debatę na temat tego, czy w taki las człowiek powinien ingerować. Będą tu ścierały się dwie szkoły. Pierwsza użytkowa, która na las wciąż patrzy jak na uprawę, której przetrwanie w formie preferowanej przez gospodarkę leśną, będzie narzucać pewne działania, uzasadniać konieczność wycinki, usuwania drzew zaatakowanych na przykład przez kornika. Druga szkoła będzie takich drzew bronić i domagać się zostawienia na pniu. Jak zauważają badacze przyrody gradacje kornika są elementem naturalnym, który dość mocno weryfikuje również ingerencję człowieka w to, jak wygląda las. Sadząc i uprawiając drzewa w lesie, ludzie silnie zaingerowali w skład drzewostanu. Pojawiły się gatunki, których wcześniej nie było, stając się nierzadko gatunkami dominującymi. Do tego dochodzą inne czynniki – przykładowo długotrwałe susze, które osłabiają drzewa, szczególnie dobrym do pokazania przypadkiem są świerki, nieprzywykłe do przedłużającego się okresu niskiej wilgotności. Na pewne zmiany powinniśmy być gotowi. A kornik, jak zauważają naukowcy pojawiał się, pojawia i jeszcze pojawi, czego nie należy traktować w charakterze dopustu, ale pewnej reguły urządzającej las zgodnie z naturą. Chyba, że człowiek chce mieć pożytki z lasu, i wtedy leśne uprawy rzeczywiście traktuje bardziej jak grządki, wycinając, dokonując trzebieży, opryskując, aby uzyskać jak najlepszy plon z lasu. Myślę, że dla obu rodzajów podejścia jest miejsce w lesie, ale to już mądrzejsi ode mnie debatują, ile procent takich lasów wyłączyć z gospodarki leśnej i zostawić naturze.
Wróćmy jednak do martwego drewna. Od tych umarłych drzew zostawionych w lesie zależy istnienie wielu gatunków grzybów, wątrobowców, mchów, licznych mikroorganizmów. Martwe drewno jest fragmentem rafy koralowej, na której formuje się nowe życie, dopóki tego drewna nie zabierze człowiek. Z upadłych i powalonych świerków wyrastają kolejne. Warto przyjrzeć się dokładnie takim miejscom, kiedy jesteśmy na spacerze w lesie. Poszukać siewki świerka rozpoczynającej swoje życie. Zobacz jak może pięknie wyglądać taka kłoda, która została po umarłym drzewie.
Na sam koniec warto jeszcze napisać o wodzie. Okazuje się, że takie zostawione w lesie drzewo jest jej magazynem. Wraz z każdym kolejnym rokiem swojego drugiego życia drzewo nasiąka coraz bardziej wilgocią, a na nim wyrasta kobierzec mszaków. To wszystko ma wpływ nie tylko na dłuższe zatrzymywanie wody w lesie, ale i na mikroklimat.
W Białymstoku, w Parku Konstytucji 3 Maja, zarządca tego obszaru wpadł na ciekawy pomysł, zostawiania takich starych drzew, niedawno nagrodzony Ekolaurem. Są one już ucięte, ale zostawione, tam, gdzie rosły. Warto się tam przejść i zobaczyć. A potem przejść kładkę i w Lesie Zwierzynieckim przyjrzeć się temu, jak martwe drewno zostawione w lesie urządza las w tym rezerwacie. Dzikiego odkrywania!
Paweł Średziński
Cytowana literatura:
Gutowski J. M., Bobiec A., Pawlaczyk P., Zub K., Drugie życie drzewa, Warszawa-Hajnówka 2004.