Przejdź do treści

Zielonym klinem

Białystok ma tę zaletę, że z jego serca możemy trafić do pięknego miejskiego lasu, nie wychodząc z terenów zielonych, za wyjątkiem miejsc, gdzie musimy przejść na drogą stronę ulicy. Ten zielony klin, jak lubię nazywać połączenie parków i lasów, ciągnące się od Pałacu Branickich przez Planty, aż po Las Solnicki, uważam za jedną z największych atrakcji stolicy Podlasia.

Zielony klin Białegostoku / Fot. Google Maps

W różnych zestawieniach miejsc dobrych do życia coraz większą rolę odgrywa stan środowiska naturalnego. Trudno sobie wyobrazić miasto dobre do życia bez zieleni wkomponowanej w jego przestrzeń. Białystok wciąż ma duży potencjał w tym zakresie. To właśnie przyroda, tereny zielone, dawne parki i pas takich terenów łączący serce miast z jego obrzeżami powinien stać się jego wizytówką. Tka jest ze wspomnianym „zielonym klinem”, który zaprowadzi nas od centrum miasta na jego rubieże.

Nasz spacer zielonym klinem najlepiej rozpocząć nad rzeką Biała, tuż przy Teatrze Dramatycznym, który otacza Park Stary imienia księcia Józefa Poniatowskiego. Powstał w ostatniej dekadzie XIX wieku. W trakcie prac nad jego budową zasypano istniejące tu stawy. Wraz z powstaniem, wówczas ogrodu miejskiego, wzrosło znaczenie jego najbliższego otoczenia, stawiając je wśród prestiżowych lokalizacji miasta. W dwudziestoleciu międzywojennym stanął tu Dom Ludowy im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, dziś teatr. Co ciekawe wcześniej park był zamykany i dopiero w drugiej połowie lat 30. ubiegłego stulecia zburzono ogrodzenie, otwierając to miejsce na miasto. Dzięki temu, że nikt nie wpadł na pomysł wycinki w tym miejscu, do dziś znajdziemy tutaj drzewa, których wiek może przekraczać 120 lat. Jest to miejsce, w którym spotkamy wiele ptaków związanych ze strefą miejską. W pobliskiej rzece zobaczymy kaczki krzyżówki.

Pisząc o zielonym klinie należy pamiętać, że zawdzięczamy ten klin budowniczym barokowego Białegostoku i jego właścicielom, rodzinie Branickich. To, że oglądamy zieleń praktycznie w centrum miasta wynika z umiejscowienia tu rozległej rezydencji magnackiej, wraz z towarzyszącymi jej zwierzyńcami, ogrodami i parkami. Chociaż wiele elementów pierwotnych założeń nie dostrzeżemy już w terenie – zniknęła część stawów, budynków, alei, to wciąż dzięki temu, że Braniccy otoczyli się zieloną otuliną, dziś możemy korzystać z jej terenu. Jednak w pewnym sensie ten zielony klin zawdzięczamy trochę szczęściu – nikt nie wpadł na pomysł jego całkowitego wycięcia, ale i miejskim planistom.

Kolejne kroki warto skierować z Parku Starego w stronę Pałacu Branickich i towarzyszącego mu ogrodu. Jednak to nie poddana renowacji część ogrodu górnego z uformowanymi przez ludzi rabatami, powinna przyciągnąć naszą uwagę. Jest nią zadrzewiona część tego ogrodu, do której wstępu strzegą rzeźby. Zwróćmy w tym miejscu uwagę na drzewa z dziuplami, w których chronią się i gniazdują ptaki. Polecić to miejsce można osobom, które wiosną lubią obserwować ptaki. Z kolei w niżej położonej części ogrodu znajdziemy stawy, które są okupowane przez kaczki krzyżówki. Obok nich rosną liczne drzewa liściaste. Kilka z nich może mieć już ponad 100 lat.

Wychodzimy za ogrodzenie parku i kierujemy się na Bulwary imienia wojewody Mariana Zyndram-Kościałkowskiego. Bulwary powstały jeszcze przed drugą wojną światową na terenie dawnych ogrodów warzywnych, sadów i zwierzyńców należących do Pałacu Branickich. Podobno patrona tych bulwarów, Zyndram-Kościałkowskiego martwił fakt, że w śródmieściu brakuje zieleńców, „z których korzystać by mogła cała tutejsza ludność, utrudzona wielce w ciężkiej walce o byt swych rodzin”. Do dziś bulwary są jedną z głównych rekreacyjnych arterii w mieście. Mieszkanki i mieszkańcy Białegostoku chętnie nimi spacerują w otoczeniu drzew, które dziś dają zbawienny cień w skwarne dni. Na miejscu zobaczymy co najmniej kilka gatunków ptaków, w tym gołębie grzywacze, kosy i kwiczoły. Nie zawodzą też wiewiórki, które będą nam towarzyszyć na całej trasie spaceru. Wędrując bulwarami w stronę ulicy Świętojańskiej dochodzimy do innego reprezentacyjnego parku, białostockich Plant.

Planty również zostały wytyczone na miejskiej mapie w dwudziestoleciu międzywojennym. Powstały w latach 1933-1935. Objęły one teren dawnego zespołu parkowo-pałacowego Branickich, w tym zwierzyniec danieli. W obrębie Plant powstała główna promenada, od której odbiegały ścieżki. W okresie po drugiej wojnie światowej park próbowano skomunizować ustawiając tu pomniki chwalące czerwonoarmistów. Zmianie miała ulec też nazwa na Park Przyjaźni, ale nie przyjęła się wśród mieszkanek i mieszkańców Białegostoku. Warto odnotować, że wcześniej, w czasie drugowojennej okupacji niemieckiej, park nie został zniszczony, a wręcz przeciwnie był dość starannie pielęgnowany. Szczególnie ciekawe są części znajdujące się po obu stronach promenady. Rosną tam różne gatunki drzew liściastych, niektóre z nich mogą mieć nawet około 200 lat. Wśród nich są jesiony, klony, graby, dęby i wiązy. Obecność starych drzew doceniły puszczyki, które gniazdują w Plantach. Bardzo ciekawe są też okolice stawu o nieregularnych brzegach, nad który warto zejść z alei. Lubią to miejsce kaczki. Ciekawym miejscem, gdzie od dzieciństwa lubiłem się przypatrywać żabom – tym zielonym – nie wiemy czy wodnym czy jeziorkowym – jest również staw przy charakterystycznej rzeźbie z czasów PRL przedstawiającej praczki. Z kolei w fontannach przy głównym deptaku Plant rozmnażały się jeszcze nie tak dawno ropuchy zielone. Nie przeszkadzały im dość nieprzyjazne betonowe brzegi. Dziś tych płazów już tu nie zobaczymy. Niestety zniknęła też fontanna w pobliżu słynnej lodziarni przy wspomnianych już bulwarach. Jako dziecko często łapałem w niej kijanki żab. Dziś jest tam plac zabaw.

Z Plant kierujemy się w stronę Parku Konstytucji 3 Maja. Ten obszar wraz z Lasem Zwierzynieckim, gdzie skończymy nasz spacer, wchodził aż do końca XIX wieku w jeden połączony kompleks, nazywany Zwierzyńcem Wielkim, podlegając przekształceniom w toku adaptacji tego obszaru do założeń parkowych realizowanych z inicjatywy jego zarządców. Kluczową datą dla dalszych losów opisanego obszaru była decyzja cara Mikołaja I, który zdecydował o przekazaniu miastu Białystok „na wieczne władanie należących do majątków pałacowych lasu zwierzyniec i innych obszarów przyległych”. Co więcej „ziemię z lasem pod Zwierzyńcem” przyznano również miastu z zamiarem przeznaczenia nie tylko na miejskie place, ale i z zastrzeżeniem, że las, czyli obecny Zwierzyniec, należy pozostawić „dla spacerów obywateli miasta”. Kilkadziesiąt lat później, w 1887 roku, Zwierzyniec wszedł w granice miasta.

Z czasem Zwierzyniec zaprojektowany zgodnie z wymogami sztuki urządzania parków rodem z XVIII wieku zaczął się zmieniać. Założenie parkowe nie było pielęgnowane jak za Branickich, a dodatkowo powstała droga, przecinająca ten obszar, nazywana szosą obwodową. Pod koniec lat 80. XIX wieku zaczęło tutaj powstawać zagłębie rozrywkowe z letnimi willami, bufetami i teatrem. Do letniej sceny o wdzięcznej nazwie „Rozkosz” dojeżdżał nawet tramwaj konny. Dopiero pierwsza wojna światowa przerwała czas prosperity tego miejsca. Niemieckie władze okupacyjne prowadziły na całym obszarze Białostocczyzny masową wycinkę, która nie oszczędziła miejskiego Zwierzyńca. Te wycinki powtórzyły się po wkroczeniu Sowietów w 1939 roku.

W Polsce międzywojennej doszło do wydzielenia Parku Konstytucji 3 Maja. Miał on upamiętniać doniosłe wydarzenie z historii, ale pełnić też rolę miejsca rekreacji, gdzie każdy znalazłby „ustronie dla spacerów i wycieczek”. Zasadzono również dąb i dwie lipy, który miały być zaczątkiem pomnika konstytucji. Ten pomnik możemy oglądać i dziś, bo został przywrócony pamięci. Myślę, że jest to bardzo dobry pomysł, który powinni podchwycić przyszli fundatorzy pomników w całej Polsce. Zamiast stawiać kolejne posągi i wieszać tablice, najlepiej sadzić drzewa, nadając im imiona osób lub nazwy wydarzeń, które chcemy upamiętnić.

W tej części Zwierzyńca Wielkiego znajdziemy trochę sędziwych drzew, w tym stare sosny, dumnie pnące się w górę, pod którymi warto się zatrzymać. Oprócz nich znajdziemy też kilka gatunków drzew liściastych. Możemy też na trochę wejść do pobliskiego ogrodu zoologicznego, w którym na stawie znajduje się platforma wykorzystywana w okresie lęgowym przez dziko żyjące ptaki. Ciekawą inicjatywą instytucji zarządzających miejską zielenią była decyzja o pozostawieniu w parku ułożonych na ziemi martwych drzew, wraz z wyjaśnieniem ich roli w świecie przyrody.

Idziemy dalej w stronę w Lasu Zwierzynieckiego, gdzie dziś znajduje się rezerwat przyrody. Wiem, że to może niefachowe nazywać ten skrawek lasu – miejską „puszczą”, ale jest trochę jej namiastką. W Lesie Zwierzynieckim znajdziemy zachowany w stanie naturalnym fragment drzewostanów, w których dominuje grab. Jego obecność sprawia, że w dużej części obszar rezerwatu jest grądem, wielogatunkowym lasem liściastym. Jest to las ze sporą ilością martwego drewna, w okresie wegetacyjnym spowity cieniem.

Rezerwat przecinają dwa strumienie, które są poprowadzone rowem wykopanym przez człowieka. Doprowadziły one do szybkiego spływu wody z rezerwatu i obniżenia poziomu wód gruntowych. Jednak wciąż poza sąsiedztwem rowów gleba jest tu dość wilgotna. Las Zwierzyniecki jest do dziś moim najbardziej ulubionym miejscem spacerów. Odkąd byłem dzieckiem chodziło się tutaj o każdej porze roku. Szczególnie pięknie jest tu wiosną, latem z kolei znajdziemy w nim ożywczy chłód. W czasie kwitnienia jaśminów spacerowaliśmy alejką wzdłuż ulicy 11 listopada. Był to przyjemny spacer, bo i samochodów było znacznie mniej.

W samym Lesie Zwierzynieckim spotkamy ciekawe gatunki ptaków: strzyżyki, zaganiacze, muchołówki, dzięcioły duże i kowaliki. Dodatkowo okazało się, że w Lesie Zwierzynieckim swoje gniazdo założył skryty ptak drapieżny z lasami, znany jako trzmielojad, chociaż jak mówią ornitolodzy powinien nazywać się osojadem, bo to przede wszystkim osy, rzadziej szerszenie, a nie trzmiele zjada. W rezerwacie spotkamy też sarny, dziki  i lisy. Przy dużym szczęściu – ale trzeba go mieć naprawdę dużo – może uda nam się zobaczyć kunę leśną.

Las Zwierzyniecki warto obejść w całości i skorzystać z wytyczonych ścieżek. Spacer kończymy w Uniwersyteckim Centrum Przyrodniczym im. Profesora Andrzeja Myrchy zlokalizowanym w tym samym budynku, co Wydział Biologii. Wstęp do centrum jest płatny. Po zwiedzeniu możemy wrócić do centrum miasta przez Zwierzyniec lub kontynuować nasz spacer i ruszyć w stronę Lasu Solnickiego.

Paweł Średziński

Cytowana literatura:
Ogrody i parki Białegostoku, praca zbiorowa I. Górska, J. Kotyńska-Stetkiewicz, A. Kułak, L. Pawlata, G. Ryżewski, K. Stetkiewicz, W. Wróbel, Białystok 2021
Sokołowski A. W., Przyrodnicze obiekty chronione województwa białostockiego, Białystok 1991

Roześlij dalej!