Przejdź do treści

Stawy Dojlidzkie

Dojlidy. Od dziecka kojarzyły mi się z wakacjami. Razem z dziadkiem jeździłem nad Staw Plażowy, w którym nauczyłem się pływać, a przynajmniej utrzymywać na wodzie bez podpierania się rękami o dno. Pewnej zimy wybraliśmy się tam na łyżwy. Wtedy, po raz pierwszy i ostatni, spróbowałem swoich sił na lodzie. Z czasem ruszyłem na kolejne stawy. Nastąpiły kolejne odkrycia. To właśnie w rejonie tych stawów po raz pierwszy zobaczyłem misternie wykonane gniazdo remiza.

Dziś Stawy Dojlidzkie są jednym z najlepszych miejsc do obserwacji ptaków. Poza Stawem Plażowym, znajdują się już poza administracyjnymi granicami miasta. Jednak już samo ich położenie i bezpośrednie sąsiedztwo z miejską aglomeracją, czyni z nich wyjątkowy obszar. Autorzy opracowania „Ekofizjografia Białegostoku”, którzy w 2011 roku przygotowali opis walorów przyrodniczych naszego miasta, jak i wskazali szereg ważnych działań naprawczych i ochronnych, stwierdzili wprost, że Stawy Dojlidzkie powinny podlegać szczególnej ochronie, z racji unikalnego – „w skali kraju – położenia wartościowego kompleksu przyrodniczego w obrębie aglomeracji miejskiej, a w skali lokalnej wykazują najwyższy walor przyrodniczy i rekreacyjny”. Ten głos za szczególnym statusem stawów wzmacniają opinie ornitologów. Stawy Dojlidzkie są wyjątkowym miejscem dla ptasiarzy. Można tu zaobserwować nie tylko chronionego bielika, ale jak mówił mi Grzesiek Grygoruk :

„To tu tak naprawdę zaczynałem swoją ptasią przygodę i to tu poznałem mnóstwo nowych i ciekawych gatunków. Oprócz stawu plażowego są zaraz obok stawy hodowlane. I chociaż administracyjnie znajdują się już poza granicami miasta, to jednak nie można o nich zapominać. Tym bardziej że są tuż za miedzą. Tam mamy już do przeglądania potężny zestaw gatunków wodno-błotnych. Wśród nich także te bardzo rzadkie. Swego czasu mieliśmy tu wszystkie gatunki lęgowe perkozów, dwuczube, rdzawoszyje, zauszniki i perkoz rogaty, którego pierwszy lęg w Polsce, miał miejsce na jeziorze Kolno pod Augustowem w 1972 roku, a kolejne przez szereg lat miały miejsce już tylko na naszych stawach w Dojldach. Lęgnie się tu kilka gatunków kaczek, jest duża kolonia mew śmieszek, chociaż w tym roku z jakiegoś powodu ptaki nie przystąpiły tu w ogóle do lęgów. Żuraw też się zalęgł. Mamy łabędzia krzykliwego, rzadszy gatunek łabędzia, który w Polsce zaczął być lęgowy kilkadziesiąt lat temu. Remizy, dziwonie, i wszystkie ptaki związane z trzcinami, brzęczki, trzciniaki, zielonki i bąki. Są też skrzydlaci drapieżnicy. Wśród nich jest największy, bielik, lęgowy już poza miastem, ale odwiedza Dojlidy w poszukiwaniu pokarmu. Zalatują również przelotne rybołowy. Z kolei lęgi w dojlidzkich trzcinowiskach zakłada błotniak stawowy, którego rozpoznamy po charakterystycznym układzie skrzydeł w czasie lotu, a samce dodatkowo po kontrastowym ubarwieniu. W trakcie przelotów, jesiennego i wiosennego dzieją się tu prawdziwe cuda i każde wyjście może zaowocować jakąś spektakularną obserwacją”.

Wróćmy jednak do opracowania, które przygotował zespół doktora Włodzimierza Kwiatkowskiego, który od lat bada przyrodę naszego regionu. W „Ekofizjografii Białegostoku” czytamy, że stawy w Dojlidach powinny otrzymać szczególny status ochronny, co w praktyce oznaczałoby nadanie części tego obszaru statusu rezerwatu częściowego, tam, gdzie notuje się największą koncentrację ptaków oraz obszarów, gdzie stwierdzono występowanie „zbiorowisk szuwarowych i łęgowych”. W okresie lęgowym ptaków oznaczałoby to czasowe wyłączenie pewnych obszarów z prowadzonej na stawach działalności, a w pozostałym okresie byłoby miejscem, gdzie mieszkańcy Białegostoku mogliby mieć możliwość bliskiego kontaktu z przyrodą i poszerzać swoją wiedzę na tematy przyrodnicze.

Jednocześnie, co wydaje się kluczowe w opinii autorów „Ekofizjografii” należy wyłączyć cały obszar stawów z obwodów łowieckich i zakazać odstrzałów przez cały rok. To z pewnością, jak podkreślają eksperci zajmujący się badaniem ptaków zmniejszyłoby ryzyko pomyłek gatunków łownych kaczek z tymi, które są pod ochroną. Wychodziłoby też naprzeciw postulatom koalicji „Niech Żyją!”, która od dobrych kilku lat postuluje wprowadzenie zakazu polowań na 13 gatunków ptaków, które wciąż są łowne, a wśród nich znajdziemy między innymi opisywane już przeze mnie kaczki krzyżówki i łyski. Polowań na większość z tych gatunków nie da wyjaśnić się w żaden racjonalny sposób, a jedynym uzasadnieniem wydaje się być tzw. „tradycja”.

Warto tu podkreślić, że takie działania nie wyłączałyby Stawu Plażowego z funkcji rekreacyjnej. Pełniłby ją dalej, a dzięki zorganizowanemu tam kąpielisku, już dokonało się strefowanie całego dojlidzkiego kompleksu. Dzięki systemowi grobli i ścieżek można zresztą podziwiać przyrodę w obrębie pozostałych stawów, tak pieszo, jak i na rowerze. Ochrona nie wykluczałaby również gospodarki rybackiej na części kompleksu. Stąd pomysł, aby uczynić ze stawów Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy i na stale wpisać ich szczególny status do dokumentów zagospodarowania przestrzennego. Eksperci mówią zgodnym głosem, że trzeba patrzeć na cały stawowy kompleks, a nie tylko na jeden staw w miejskich granicach. Jako całość jest to obszar unikalny w skraju nie tylko regionu, ale i całej Polski.

Za ochroną stawów w Dojlidach przemawia szereg innych argumentów. Znajdują się one u źródeł rzeki Białej. Jest to miejsce występowania aż 13 nizinnych gatunków płazów – dane z 2011 roku – oraz licznych motyli, w tym czerwończyka nieparka, przeplatka cinksia, modraszka argiadesa i rzadkiego w naszym regionie ogończyka śliwowca. To wszystko jeszcze mocniej przemawia za ochroną całego obszaru już teraz. Za taką ochroną, która nie zamknie tego obszaru dla ludzi, którzy chcą obserwować przyrodę i odpocząć w tym miejscu, ale jednocześnie trwale zabezpieczy ten obszar przed presją inwestycyjną ze strony kolejnych pokoleń planistów i deweloperów.

Paweł Średziński:

Cytowana literatura:

Ekofizjografia Białegostoku, t. II, Ocena i funkcjonowanie środowiska, Uwarunkowania ekofizjograficzne, oprac. W. Kwiatkowski, K. Gajko, Białystok 2012

Roześlij dalej!