Przejdź do treści

Mocny jak dąb

Nie ma takiego drugiego drzewa rosnącego naturalnie w Polsce, które tak łatwo jest identyfikowane z mocą i siłą. Dąb należy do długowiecznych mocarzy, chociaż jego długowieczność w dużej mierze zależy od ludzi decydujących o losie starych drzew.

Ta długowieczność dębów, sięgająca nawet 1000 lat od wieków fascynowała ludzi. Dęby, przynajmniej te stare, były otaczane szczególnym kultem i szacunkiem. Jednak z czasem zaczęły też znikać wraz z zapotrzebowaniem na drewno i zajmowaniem żyznych fragmentów ziemi, na których rosły. Mocarze o obwodzie sięgającym czterech i pięciu metrów są rzadkością, a dąb przestał  być traktowany z czcią. Niestety o ile rozporządzenie sugeruje, które drzewa można uznać za pomnikowe, nie obejmuje ochroną z urzędu wszystkich starych dębów w Polsce. O każde drzewo trzeba się upominać, a i tu nie możemy być pewni sukcesu i przychylności rady gminy, która ma moc decydowania w sprawia ustanawiania pomników przyrody.

W Polsce mamy trzy rodzime gatunki dębów – bezszypułkowy, rzadki dąb omszony i ten, który najczęściej widzimy w naszym regionie – dąb szypułkowy. Jak sama nazwa tego ostatniego gatunku wskazuje żołędzie tego dębu są umocowane na szypułkach. Kiedy dojrzeją opadają. Dęby mają dość ciężkie owoce i nie mogę liczyć na rozsianie się na dużej powierzchni. Jednak pomagają im w tym ptaki, szczególnie sójki, o których pisałem już na łamach Dzikiego Białegostoku. Sójka gromadząc zapasy, ukrywa żołędzie w różnych miejscach i o nich zapomina. Dlatego jeśli widzimy w lesie dębowe podrosty, które wyrosły na przykład w sosnowym lesie, gdzie nie ma starych dębów, możemy obstawić z wielką dozą prawdopodobieństwa, że zawdzięczamy je sójkom.

Dąb szypułkowy wyróżnia się mocnym, wrośniętym głęboko w grunt korzeniem. To jemu zawdzięcza swoją odporność na silne wiatry i przypisanie roli siłacza wśród drzew. Jednak to nie tylko siła, ale i praktyczne korzyści z obecności dębów związały ten gatunek z człowiekiem. Pod dębami wypasano dawniej zwierzęta. Wśród nich były świnie, które z lubością wyszukiwały żołędzi. A te były spożywane nie tylko przez zwierzęta. Ludzie sporządzali z żołędzi kawę i mąkę. Kawę można kupić i dziś. Polecam spróbowanie takiego napoju, również z dodatkiem mleka. Z kolei mąka służyła do wypieku. Z racji tego, że żołędzie zawierają kluczowe składniki odżywcze, zbierano je, moczono, po czym obierano z łupin, suszono i mielono na mąkę.

Ślady wykorzystywania dąbrów przez człowieka można dostrzec i dziś w krajobrazie naszego regionu. W przylegającej do Białegostoku Puszczy Knyszyńskiej wypas zwierząt pod dębami był praktykowany jeszcze po wojnie. Oprócz żołędzi człowiek do dziś wykorzystuje w ziołolecznictwie korę i liście dębu. Z racji zawartych w nich garbników, używane w różnej formie, skutecznie zatrzymują i łagodzą stany zapalne. Podobno dobrze jest również posiedzieć pod dębem, opierając się o jego pień. Nie znam skutków tej aktywności, ale lubię ukryć się pod dębem w skwarny dzień. Przyjemnie jest pod nim siedzieć, jeśli rośnie na skraju między lasem a terenami otwartymi. Lubię też patrzeć na dęby o każdej porze roku. Późnym latem i jesienią warto wypatrywać w dębowych gałęziach sójek, które zaczynają sięgać po żołędzie.

Dąb jest źródłem pokarmu dla wielu organizmów. Jego owoce żywią nie tylko wspomniane sójki, ale i drobne ssaki oraz rzadko spotykane w ostatnich latach dziki. W okresie, kiedy dąb bujnie owocuje, gryzonie mają żywieniowe eldorado. Również dębowe liście służą niektórym owadom za bazę pokarmową.

Dąb wymaga cierpliwości. Rośnie bardzo długo. Przez pierwsze stulecie pnie się w górę, a potem przyrasta już wszerz. Jego wymiary i wygląd zależą od żyzności miejsca, w którym wyrósł. Dąb szypułkowy lubi też światło. Słońce stymuluje jego wzrost.

Oprócz rodzimych dębów w Polsce znajdziemy również dąb czerwony. To północnoamerykański gatunek sprowadzony do naszego kraju. Jest odporny na mróz, ma małe wymagania glebowe i szybko rośnie, co sprawiło, że był swego czasu preferowanym gatunkiem w hodowli, bo to chyba najlepsze określenie, zgodne z obowiązującym nazewnictwem w uprawie lasu. W rezultacie okazało się, że jest gatunkiem dość ekspansywnym, i w części krajów Europy został uznany za inwazyjny. Bo tam, gdzie się pojawi może mieć negatywny wpływ na rozwój gatunków rodzimych. Zacienia silnie podłoże. W liściach i korzeniach ma związki toksyczne, które eliminują konkurencję. Dziś jest sporym problemem na obszarach chronionych. Walczy się z dębem czerwonym, ale często jest to dość wymagające zadanie. W strefie miejskiej pojawia się dość często, bo wciąż jest sadzony jako drzewo ozdobne. Nie można zresztą odmówić mu tej ozdobności jesienią, kiedy jego liście wybarwiają się na czerwono.

Jednak zamiast dębu czerwonego lepiej posadzić nasz rodzimy gatunek dębu, najlepiej szypułkowy. Może nie urośnie tak szybko, może nie będzie taki kolorowy jesienią, ale jeśli przetrwa klimatyczne zawirowania i nie zostanie wycięty przez ludzi, może za te kilkaset lat zachwycać tych, którzy pojawią się po nas, chociaż dziś w obliczu kryzysów dotyczących klimatu, nie wiemy, jak będzie wyglądać świat, który nas otacza.

Paweł Średziński

Cytowana literatura:
Ilmurzyński E., Włoczewski T., Hodowla lasu, Warszawa 2003
Jaworski A., Hodowla lasu, t. III, Warszawa 2011
Stumpf U., Zingsem V, Hase A., Mityczne drzewa, Warszawa 2018
Wohlleben P., Instrukcja obsługi lasu, Kraków 2018

Roześlij dalej!