Przejdź do treści

Liście

W ostatni dzień października pod moim blokiem trwała akcja wymiatania liści z trawników. Z uporem godnym rewolucji zastęp osób uzbrojonych w sprzęt do zamiatania nie przepuścił niczemu. Żaden liść z jesionów, żaden z brzozy, kasztanowca i innych drzew, nie mógł liczyć na pobłażliwość. A przecież tyle się mówi, o tym, że warto zostawiać liście, tam gdzie opadły.

Ta przemożna chęć porządkowania przestrzeni na każdym metrze kwadratowym miejskiej zieleni, mówi wiele o nas samych. Tymczasem coraz częściej do opinii publicznej docierają głosy przyrodników, którzy mówią, że nie warto liści grabić. Eksperci mówią coraz częściej, że jest to najlepszy sposób na kompostowanie powierzchniowe w parkach. W praktyce oznacza to pozostawianie liści pod grupami drzew i krzewów. Takie liście użyźniają, służą za schronienie, pełnią wiele ważnych usług za darmo. Wystarczy je zostawić, co też nie generuje dodatkowych kosztów związanych z opłacaniem ekip uprzątających liście. O ile zdaję sobie sprawę, że są trawniki, które mogą być uznawane za reprezentacyjne, ale może czas odejść od ideału trawy jak z boiska na wielu innych powierzchniach.

Kwestia liści i ich uprzątania ożywiła już dyskusję na ten temat w Poznaniu. A wszystko za sprawą poznańskiego koła Klubu Przyrodników, który w 2021 roku wystąpił do miasta z wnioskiem „o nie wygrabianie liści spod krzewów, żywopłotów i drzew”.

„W chwili obecnej w związku z opadaniem liści z drzew i krzewów trwa na terenach zieleni miejskiej, w tym parkowej, osiedlowej i przyulicznej, powszechne ich wygrabianie i usuwanie” – czytamy we wspomnianym piśmie złożonym do poznańskiego ratusza. – „W związku z tym zwracamy się z wnioskiem by na obszarach pozostających w Państwa administracji nie usuwać (nie wygrabiać) liści spod: krzewów pojedynczych jak i rosnących w grupach, żywopłotów, grup drzew lub drzew pojedynczych, pod którymi z różnych powodów (np. małej ilości światła) nie ma trawnika i po wygrabieniu pozostałaby naga gleba. Proponujemy usuwanie liści jedynie z trawników (oraz w razie konieczności usuwanie liści kasztanowca w przypadku zwalczania szrotówka kasztanowco¬wiaczka (Cameraria ohridella))”.

Zdaniem Klubu Przyrodników liście powinny pozostawać, tam, gdzie opadły „przez cały rok celem ochrony gleby, ochrony i wspierania rozwoju drzew i krzewów, pozostawienia lub przywrócenia siedlisk dla zwierząt, retencji wody, ochrony klimatu”.

Przyrodnicy uzasadniali swój wniosek ważną rolę opadłych liście w funkcjonowaniu wielu organizmów. Ich zdaniem „rozkładające się liście są siedliskiem bezkręgowców w postaci larw lub osobników dorosłych, które z kolei są pokarmem płazów, gadów, ptaków i ssaków; dostarczają składników odżywczych do korzeni roślin oraz osłaniają je przy mrozach. Ponadto pozostawianie liści ogranicza ubijanie gruntu oraz wysuszanie gleby co także ma korzystny wpływ na korzenie drzew i krzewów. Usuwanie liści powoduje, że wartość przyrodnicza nagiej gleby lub wygrabionych trawników jest minimalna. Ponadto pozbawia się glebę ochronnej warstwy, co sprzyja utracie przez nią wilgoci i powoduje erozję i utratę wierzchniej jej warstwy (poprzez wypłukiwanie po intensywnych deszczach, czy wywiewanie)”.

Za każdym razem, kiedy usuwa się liście, zabiera się glebie cenne składniki. Co więcej, jak napisał Klub Przyrodników: „Dżdżownice wciągają liście do swoich korytarzy, tym samym zwiększając ilość próchnicy w glebie i poprawiając jej właściwości mechaniczne, i uwilgotnienie”. Tam, gdzie są liście, tam jest też więcej bezkręgowców, a więc i pokarmu dla ptaków, które często zimują w mieście. Kosy, kawki, sikory i inne gatunki, przeszukują takie zwały liści w miesiącach zimowych, kiedy kurczy się ich baza pokarmowa. Z kopców z liści korzystać mogą jeże, urządzając swoje kryjówki na czas zimy, kiedy temperatura spadnie, a one zaczynają hibernować. Zresztą nie tylko one. Wybudzenie ich poprzez rozgrabienie liści późną jesienią lub zimą sprawi, że nie przetrwają takiego zdarzenia.

Na liście w mieście powinniśmy spojrzeć inaczej. Osobiście uważam, że nie ma nic piękniejszego niż ziemia pokryta różnymi kolorami, a potem ulegająca powolnemu rozkładowi. O ile ma to uzasadnienie  w ciągach komunikacyjnych, na alejkach, chodnikach i ulicach, bo w wilgotne dni może być bardzo ślisko, nie ma to już większego sensu w parkach, na skwerach między blokami, wszędzie tam, gdzie mamy akcent zieleni. Taki naturalistyczny klimat w miejskiej przestrzeni z pewnością doda uroku miastu.

A co z liśćmi w naszych przydomowych ogrodach? Nie powinno  się ich palić, co wciąż się zdarza. Dobre efekty może dać ich przekopanie, ale najlepiej zostawić je tam, gdzie spadły. Moim zdaniem nie warto ich grabić. Dostarczą naszym roślinom cennych substancji odżywczych. Nie musimy inwestować w zakup specjalnych nawozów. Ogrodnicy zajmujący się założeniami naturalistycznymi nie mają w tej sprawie żadnych wątpliwości. W moim ogrodzie zostawiam wszystkie liście. Z roku na rok drzewa pięknieją.

Nasza wiedza o otaczającym nas świecie przyrody jest coraz większa. Wiemy też, że żyjemy w dobie ekstremalnych zjawisk pogodowych. Powinniśmy się oswoić z tym, że regularne przycinanie trawnika czy wywożenie liści i zabieranie ich spod drzew, przyniosą więcej szkody. Teraz pójdę pogapić się na liście w Lesie Zwierzynieckim. Tam, na szczęście ich się nie grabi.

Paweł Średziński

Roześlij dalej!