Przejdź do treści

Brzoza

Kiedyś w rozmowie ze znajomymi zaproponowałem im, żeby posadzili brzozy w przydomowym ogródku. Odpowiedzieli mi, że nie, bo to „takie polskie drzewo”. Być może jest bardzo mocno wpisane w naszą kulturę, ale jest drzewem, które łączy w sobie z jednej strony delikatność, z drugiej zdolność do przetrwania w trudnych warunkach.

Brzoza jest gatunkiem pionierskim. Tą, którą najczęściej widzimy w czasie naszych spacerów jest brzoza brodawkowata i to o niej będę pisać używając pierwszego członu jej nazwy – brzoza. Dodam tylko, że drugi gatunek, brzoza omszona jest związana z wilgotnymi siedliskami, czym znacząco różni się od brodawkowatej bohaterki, która nie lubi wysokich poziomów wody gruntowej.

Pojawia się jako pierwsza, przygotowując grunt pod las, który później wyrośnie, w jej cieniu. Pojawia się nagle, tam, gdzie jest wolny płat ziemi. Dość łatwo się rozsiewa. Od lat była uznawana za gatunek odporny, na równi z sosną zasiedlający te miejsca, gdzie niekoniecznie warunki sprzyjają rozwojowi drzew.

Ta dobra sytuacja brzozy wydaje się dziś ulegać wyraźnemu pogorszeniu. W tym roku z wielu miejsc w Polsce dochodziły alarmistyczne informacje o tym, jak zamierają brzozy. W czerwcu ich liście brązowiały. Sytuacja dotyczyła kilku regionów Polski, a w mediach społecznościowych, na profilach osób zajmujących się zawodowo przyrodą, czytałem niepokojące komentarze. W końcu brzoza, ta dzielna, niezłomna, wydawałoby się, że radząca sobie na piachu i z suchymi siedliskami, powinna przetrwać. Okazuje się, że w dobie zmian klimatu i związaną z nią nieregularnością opadów, słabymi zimami, brzoza będzie miała się coraz gorzej. Chociaż wydaje się być wzorem zaradności, nie jest przygotowana na pogodowe ekstrema.

W naszym regionie brzozy wciąż wydają się nadal trwać. Stosunkowo najlepiej jest im w krajach nadbałtyckich, gdzie tworzą lite drzewostany. W Białymstoku i okolicach miastach brzozy pojawiają się nie tylko w lasach, ale i na podwórkach. Takie drzewo, które lubię szczególnie rośnie w pobliżu bloku moich nieżyjących już dziadków. Dorastałem na tym podwórku, a wraz ze mną brzoza, którą mogę wciąż oglądać. Wyciągnęło ją mocno w górę. W końcu rośnie już prawie 40 lat, trochę mniej niż ja, ale była uczestniczką moich zabaw w pobliskiej, nieistniejącej już piaskownicy. Sporo drzew, które tutaj rosły, nie przetrwało. Brzoza rośnie dalej.

Inną brzozą, obok której bardzo często przechodzę, od prawie trzech lat, jest niepozorne, dość młode drzewo, które przewrócił wiatr. To miejsce znajduje się już poza Białymstokiem, ale brzoza, o której wspominam zasługuje na uwagę. Pomimo, że została przyciśnięta do samej ziemi, powinna już skonać, to co roku wypuszcza nowe liście. Jest w tej brzozie wiele witalności, z którą może nam się kojarzyć z racji właściwości soku pozyskiwanego z brzozy. Jest w niej również wiele uporu. Imponuje mi. Zawsze zastanawiam się, czy jeszcze tak długo jej się uda przetrwać w lesie. A na początku wiosny zadaję sobie pytanie, czy znów wypuści liście.

Brzoza w uprawie lasu jest uznawana za cenną domieszkę. W podręcznikach dla osób zajmujących się hodowlą drzew, czytamy, że jest dobrym uzupełnieniem drzewostanów sosnowych. Zwiększa odporność sosny. Co ciekawe większość składników mineralnych, które brzoza pobierze z gleby wraca do niej wraz z liśćmi, które opadną jesienią.

Brzoza lubi światło. Jest tym gatunkiem, który nazywamy światłożądnym. Bez słońca nie poradzi sobie i nie wyrośnie na zacienionej ziemi. Znosi dobrze liche gleby. W pamięci utkwiła mi wizyta na Mierzei Kurońskiej, gdzie pracownica litewskiego parku narodowego, opowiadała o tym jak spłonęły sosny sadzone, kiedyś na tej mierzei przez Niemców, a potem po jednej stronie drogi ludzie sadzili drzewa, w tym brzozy, po drugiej tego nie robili. Efekt był ten sam. Brzoza bardzo szybko zajęła przygotowane przez pożar miejsce. „Mogliśmy nie sadzić” – konkludowała kończąc swoją opowieść.

Jednak ten wizerunek twardzielki, jaki może wyłonić się z opowieści o wyjątkowej odporności brzozy nijak się ma do jej wyglądu. Brzoza jest symbolem delikatności. Jej gałązki zdają się być kruche, opadające na dół. Nie bez powodu mówi się na nią brzoza płaczka. Brzoza nie kojarzy mi się jednak z nostalgią. Raczej z pięknymi drobnymi liśćmi, których przemianę z niedojrzałej zieleni w złoto możemy obserwować od wiosny do jesieni. To najfajniejszy spektakl oglądany przeze mnie co roku.

Brzoza nie jest długowiecznym drzewem. Najintensywniej rośnie do dwudziestego roku swojego życia. Peter Wohlleben pisze o niej, że jest sprinterką, rosnącą „z szaloną prędkością”, co wymaga wykorzystania jej wszystkich sił. A potem zaczyna w tym biegu słabnąć. Kiedy osiągnie wiek 60 lat przyrasta już tylko wszerz. Dożywa średnio 100 lat, osiągając wysokość do 30 metrów. Zdarzają się i takie brzozy, którym udaje się przekroczyć 120 lat.

Brzoza jest też tym drzewem, które jest wykorzystywane przez ludzi. Nie mówi to tylko o produktach i meblach, czy opale. Brzozowe krzyże wpisały się mocno w wyobrażenie o partyzanckiej mogile. Jej gałęzi używa się wciąż do produkcji mioteł. Sok z brzozy zyskał w ostatnich latach oszałamiającą popularność.

Brzoza brodawkowata jeszcze nas nie opuszcza, chociaż wprowadzamy do zieleni miejskiej również inne gatunki brzóz. Jednak tej brodawkowatej piękności z jej charakterystycznym pniem mamy wciąż najwięcej. Niech żyje brzoza!

Paweł Średziński

Cytowana literatura:
Ilmurzyński E., Włoczewski T., Hodowla lasu, Warszawa 2003
Jaworski A., Hodowla lasu, t. III, Warszawa 2011
Stumpf U., Zingsem V, Hase A., Mityczne drzewa, Warszawa 2018
Wohlleben P., Instrukcja obsługi lasu, Kraków 2018

Roześlij dalej!