Okazuje się, że w granicach Białegostoku może być sześć par lęgowych bociana białego. Te ptaki, które cieszą się tak dużą atencją w Polsce spotkamy głównie na miejskich obrzeżach, w pobliżu rzecznych dolin i łąk. O bocianach białych opowiedział mi Adam Zbyryt, ornitolog związany od kilkunastu lat z Białymstokiem, autor książki „Bocian. Biografia nieautoryzowana”.
Paweł Średziński: Skąd pomysł na książkę o bocianach?
Adam Zbyryt: Ten pomysł był naturalną konsekwencją tego, że wcześniej wydałem dwie książki przyrodnicze, a że bocianem zajmuję się dosyć intensywnie, badam ten gatunek i różne aspekty związane z jego biologią i ekologią, i jest to bardzo interesujący ptak, uznałem, że powinienem podzielić się moją wiedzą. Tym bardziej, że na temat bociana powstało wiele mitów.
W tym najsłynniejszy mit o bocianach żywiących się głównie żabami.
Owszem bocian zjada żaby, ale nie są one podstawą jego diety. Podstawę bocianiego jadłospisu stanowią owady prostoskrzydłe, nazywane konikami polnymi i pasikonikami oraz dżdżownice. Prostoskrzydłe i dżdżownice stanowią czasami nawet 80 procent całego zjadanego pokarmu. Żaby zdarzają się bardzo rzadko. Trafiają do bocianiego dzioba, jeśli bocian je znajdzie i spróbuje upolować. Jednak bociany jakość specjalnie za nimi nie chodzą. Żaby trafiają się trochę przez przypadek, i też nie należą do atrakcyjnych ofiar. Są jednym z najrzadziej wybieranych posiłków.
Co jakiś czas pojawiają się w mediach doniesienia o tym, że bocian zjadł małego zająca. Czy to powinno nas dziwić?
Drobne ssaki są ważne w diecie bociana. Wśród tych ssaków są norniki, karczowniki ziemnowodne, a czasami małe zające. Dostępność drobnych ssaków jest głównym czynnikiem, który determinuje to, jak dużo młodych uda się wychować bocianom w gnieździe. Im więcej gryzoni, tym większy sukces lęgowy bociana. Rośnie wtedy szansa, że gniazdo opuszczą nie jeden czy dwa bociany, ale pięć, a nawet sześć piskląt
Dlaczego bocian biały upodobał sobie bliskie sąsiedztwo człowieka? Czy był od początku związany z ludźmi?
Początkowo bociany gnieździły się poza osadami ludzkimi, bo ludzie prowadzili dość niestabilny tryb życia. Żyli w grupach zbieracko-łowieckich, które były w ruchu. Owszem szczątki bocianów znajdowano w różnych miejscach bytowania ludzi, ale najprawdopodobniej były zjadane przez ludzi. Kiedy człowiek się osiedlił, zaczęła się rewolucja agrarna, bociany znalazły dobre warunki do bytowania. W miarę rozwoju rolnictwa, ludzie zajmowali coraz większe tereny. Ich obecność roztaczała parasol ochronny nad bocianami, chroniąc te ptaki przed drapieżnikami, takimi jak bielik czy orzeł przedni, nielicznymi, które mogą bocianom zagrozić. Co ciekawe dziś odnotowujemy wycofywanie się bocianów z miejsc, gdzie pojawiają się bieliki, które zwiększają liczebność w naszym kraju. Bociany unikają tych ptaków i wybierają inne lokalizacje na założenie gniazda.
Tymczasem krewniak bociana czarnego przyjął inną strategię i przez lata był uznawany za gatunek antropofobny. Jednak teraz ten lęk przed człowiekiem coraz mniej dotyczy bociana czarnego i widywany jest coraz bliżej ludzi.
To jest efekt naszych czasów, w których ptaki muszą się dostosować do zmieniających się warunków środowiska i szukają pewnych rozwiązań umożliwiających im przetrwanie. Ważną rolę w tym procesie odgrywają osobniki najbardziej śmiałe, odważne, skore do podejmowani ryzyka i innowacji i to one przełamują barierę lęku przed człowiekiem. W przypadku bocianów czarnych zjawisko to już się zaczęło na zachodzie Polski, a na wschodzie jeszcze go nie obserwujemy. Chociaż nawet czysto teoretycznie jeśli te osobniki antropofobne wyginą w końcu we wschodniej części naszego kraju, jest duża szansa, że populacja tego gatunku z zachodniej Polski, przyzwyczajona do życia w pobliżu człowieka zasiedli nasz region. Ciągłość gatunku będzie zachowana.
Wróćmy do bociana białego. Nie ma chyba drugiego takiego gatunku ptaka, który budzi równie pozytywne skojarzenia w polskim społeczeństwie. Skąd ta percepcja bociana białego?
Bocian jest dużym ptakiem. Budzi naszą ciekawość. Poza tym fakt, że pozwalał się podglądać, bo żyje blisko nas, mogliśmy uczestniczyć w jego intymnym życiu, kiedy przylatywał wiosną, budował na naszych domach gniazda, a my mogliśmy patrzeć jak rozwijają się jego pisklęta, giną, odlatują, spowodował, że połączyła nas, ludzi i bociany, jakaś niewidzialna więź fascynacji. Dzięki temu bliskiemu sąsiedztwu jest jednym z najlepiej poznanych przez ludzi ptaków w naszym kraju. Poprzez takie sezonowe, codzienne obserwacje, stał się nam bardzo bliski. Bocian dał nam się dobrze poznać. Dopuszczenie do zażyłego, wręcz intymnego kontaktu, przesądziło o tym, że kojarzy się nam dobrze. To, że dzikie zwierzę pozwala nam się podglądać, a my jesteśmy z natury biofilami spragnionymi kontaktu z tą trochę oswojoną i bezpieczną przyrodą, wytworzył wyjątkową relację. Do tego polował na gryzonie i gady, co kojarzyło się nam z czymś pożytecznym.
Kilka lat temu pojawiła się informacja, że Polska przestaje być bocianią potęgą, a więcej bocianów może być w Hiszpanii. Jak wygląda ich sytuacja w naszym kraju?
Zacznijmy od tego, że w Europie mamy dwie subpopulacje bociana białego. Każda z nich z odmiennymi szlakami wędrówek i zimowiskami. Dzieli je dość płynna granica, mniej więcej na wysokości Berlina. Te na zachód od niej, co roku lecą na zimowiska przez Gibraltar do Afryki Zachodniej. Natomiast te ze wschodu, również nasze z Polski, lecą przez Turcję, pokonując cieśninę Bosfor do Afryki Centralnej, Wschodniej a nawet do Afryki Południowej, pokonując do 10 tysięcy kilometrów. Tego, czy hiszpańska populacja bocianów jest większa niż polska jeszcze nie wiemy. Wiemy za to o wzroście liczebności tego gatunku w Hiszpanii, ale nikt tam bocianów nie policzył w czasie jednego roku i w skali całego kraju. Jednak mamy mocne podstawy, żeby tak sądzić, biorąc pod uwagę, że lęgowa populacja bociana białego w naszym kraju spada. Na zachodzie Polski ten spadek w ciągu ostatnich 10-15 lat osiągnął poziom aż 50 procent. To zmniejszenie liczebności dotyczy również naszego regionu Polski. Jeszcze dwie dekady temu mówiliśmy, że ten spadek nas omija, a teraz wiemy już, że i u nas dzieje się źle. Aż o 20 procent skurczyła się populacja bocianów w północno-wschodniej Polsce w miejscach dla niej najcenniejszych, czyli dolinach Biebrzy, Narwi, Liwca, Omulwi i Płodownicy, Nura, Bugu. Przyczyną tego stanu są zmiany w rolnictwie i susze. Susza, która pogłębia się z roku na rok, sprawia, że brakuje regularnych corocznych wiosennych zalewów dolin rzek. Dobrym przykładem jest dolina Narwi. Kiedy przyjechałem w 2010 roku na Podlasie zachwyciły mnie wielkie rozlewiska, na których przebywały dziesiątki tysięcy różnych gatunków ptaków wodno-błotnych. Teraz wraz z zanikiem wiosennych roztopów w dolinie Narwi czegoś takiego nie obserwujemy. Zmniejsza się też populacja bocianów. Na odcinku od zbiornika Siemianówka do krajowej ósemki pod Żółtkami, liczebność bocianów spadała w najszybszym tempie w naszym regionie. Pamiętajmy, że bocian preferuje miejsca, gdzie jest dużo wody, która gwarantuje obfitość pokarmu. Jest też dużym ptakiem, który potrzebuje około pół kilograma pożywienia dziennie, samica nawet więcej, bo 800 gramów. Do tego dochodzą potrzeby pokarmowe piskląt. Dlatego bocian wymaga bardzo zasobnych siedlisk, z dużą liczbą ofiar, a z tym jest coraz gorzej.
Co możemy zrobić, żeby uratować bociany?
Podstawowym działaniem powinno być zadbanie o dostępność obfitych w pokarm żerowisk. Bez pokarmu bociany białe nie przetrwają. Najlepsze warunki gwarantują naturalne żerowiska, którymi są wilgotne łąki. Ich zabudowa i osuszanie sprawią, że bociany nie odnajdą się w Białymstoku i w naszym regionie.
Wspomniałeś o Białymstoku. Jak wygląda sytuacja bocianów w tym mieście?
Bociany białe gniazdują od wielu lat na obrzeżach Białegostoku, ale z oczywistych powodów nie w centrum miasta. Najłatwiej można je zaobserwować w Dojlidach Górnych, Bagnówce i Zawadach, z racji sąsiedztwa rzek. Tam do niedawna były duże rozlegle łąki i tereny podmokłe, które przyciągały bociany. W granicach Białegostoku pojawiało się w ostatnich latach nawet do sześciu par lęgowych tego gatunku.
Bociany przylatują do Białegostoku, a Adam Zbyryt przyjechał do tego miasta i związał się z nim na dłużej niż trwa sezon lęgowy tych ptaków. Co sprawiło, że wybrałeś Białystok?
Praca. Przyjechałem tutaj do pracy. Z wyksztalcenia jestem leśnikiem, ale kiedy kończyłem studia 2008 roku, z racji kryzysu został wprowadzony zakaz zatrudniania w Lasach Państwowych. Chciałem pracować w ochronie przyrody. Najpierw trafiłem do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku, a po dwóch latach zająłem się ochroną i badaniem ptaków, a dziś opowiadam o przyrodzie i niezwykłych relacjach w jej świecie oraz równie ciekawym zachowaniu zwierząt w Radio 357 i innych mediach.
Dziękuję za rozmowę.
Książkę „Bocian. Biografia nieautoryzowana” znajdziesz tutaj.