Przejdź do treści

Gdzie szukać ptaków?

Bardzo lubię obserwować ptaki. W Białymstoku jest wiele dobrych miejsc do ich oglądania i to przez cały rok. O ptasie miejscówki w naszym mieście postanowiłem zapytać Grzegorza Grygoruka, białostockiego ornitologa z Towarzystwa Przyrodniczego „Dubelt” i współautora książki „Ptaki Białegostoku”.

Spotykamy się w Parku Planty. W sercu Białegostoku. Jest pełnia wiosny. Wokół soczysta zieleń. Obok nas spacerują gołębie grzywacze, na trawniku przemieszczają się kwiczoły, a w pewnym momencie przychodzi do nas wścibska wiewiórka. Śpiew ptaków rozlega się wszędzie. Jest maj i szczyt sezonu lęgowego. Można odnieść wrażenie, że miejski park, w którym siedzimy z Grzegorzem jest miejscem idealnym na amatorskie podglądanie przyrody bez potrzeby wstawania z ławki. A jednak ptaki w Białymstoku można obserwować i usłyszeć nie tylko wiosną, i nie tylko w tym parku, ale i w innych porach roku, i w innych miejscach, często bardzo nieoczywistych.

Fot. M. Korniluk / Grzegorz Grygoruk jest białostockim ornitologiem, współautorem książki „Ptaki Białegostoku”

Na samym wstępie Grzegorz zaznacza, że ptaki wykorzystają każdą niszą, każdy skrawek zieleni. Może nim być zarastające oczko wodne w miejscu dawnych stawów, czy opuszczony i zaniedbany sad, gdzie znajdą namiastkę swojego azylu, miejsca do gniazdowania w sezonie lęgowym i odpoczynku przez cały rok, a przede wszystkim pokarm.

Jak to jest, z tymi ptasimi miejscami w Białymstoku? Które miejsca szczególnie polecasz?

Grzegorz Grygoruk: Zacznijmy od tego, że w mieście sezon na ptaki trwa przez cały rok. To wynika również ze specyficznych miejskich warunków, dostępności pokarmu i miejsc odpoczynku. Jakkolwiek to zabrzmi, czasami ptakom łatwiej przetrwać zimę w mieście. Mamy wiele takich miejsc, o których często ludzie nie wiedzą, omijają, przechodzą obok. Już w miejscu, w którym teraz rozmawiamy, niemal w centrum miasta, usłyszymy szereg gatunków ptaków. Warto dodać, że Planty przechodzą dalej w Park i Las Zwierzyniecki, gdzie ze względu na zbliżony do naturalnego charakter tego miejsca spotkamy jeszcze więcej gatunków, w tym kilka gatunków muchołówek – żałobną, małą i szarą. Mamy zaganiacze, drozdy śpiewaki, kosy które wciąż dają o sobie znać swoim melodyjnym głosem. Są sikory, zięby i rudziki i dużo, dużo więcej. Jeśli trafimy tu nocą, mamy szansę usłyszeć charakterystyczny głos puszczyka, a przy odrobinie szczęścia wypatrzymy go też za dnia w wylocie jakiejś dziupli, czy na czubku złamanego pnia. Mamy tu blisko, można tu dojechać, usiąść na ławce, tak jak my teraz i mamy je w zasięgu słuchu i wzroku.

A gdzie jeszcze warto szukać ptaków w naszym mieście?

Takich „dzikich” i fajnych ptasio miejsc mamy całe mnóstwo. Przede wszystkim szukajmy ptaków tam, gdzie jest woda. Woda przyciąga ptaki. Tam, gdzie jest mokro, tam są ptaki, tam też spotkamy inny zestaw gatunków, niż na przykład w parku. Wśród tych miejsc bez wątpienia najważniejsze są Stawy Dojlidzkie, nasze największe stawy w mieście. To tu tak naprawdę zaczynałem swoją ptasią przygodę i to tu poznałem mnóstwo nowych i ciekawych gatunków. Oprócz stawu plażowego są zaraz obok stawy hodowlane. I chociaż administracyjnie znajdują się już poza granicami miasta, to jednak nie można o nich zapominać. Tym bardziej że są tuż za miedzą. Tam mamy już do przeglądania potężny zestaw gatunków wodno-błotnych. Wśród nich także te bardzo rzadkie. Swego czasu mieliśmy tu wszystkie gatunki lęgowe perkozów, dwuczube, rdzawoszyje, zauszniki i perkoz rogaty, którego pierwszy lęg w Polsce, miał miejsce na jeziorze Kolno pod Augustowem w 1972 roku, a kolejne przez szereg lat miały miejsce już tylko na naszych stawach w Dojldach. Lęgnie się tu kilka gatunków kaczek, jest duża kolonia mew śmieszek, chociaż w tym roku z jakiegoś powodu ptaki nie przystąpiły tu w ogóle do lęgów. Żuraw też się zalęgł. Mamy łabędzia krzykliwego, rzadszy gatunek łabędzia, który w Polsce zaczął być lęgowy kilkadziesiąt lat temu. Remizy, dziwonie, i wszystkie ptaki związane z trzcinami, brzęczki, trzciniaki, zielonki i bąki. Są też skrzydlaci drapieżnicy. Wśród nich jest największy, bielik, lęgowy już poza miastem, ale odwiedza Dojlidy w poszukiwaniu pokarmu. Zalatują również przelotne rybołowy. Z kolei lęgi w dojlidzkich trzcinowiskach zakłada błotniak stawowy, którego rozpoznamy po charakterystycznym układzie skrzydeł w czasie lotu, a samce dodatkowo po kontrastowym ubarwieniu. W trakcie przelotów, jesiennego i wiosennego dzieją się tu prawdziwe cuda i każde wyjście może zaowocować jakąś spektakularną obserwacją.

Fot. G. Grygoruk / Perkozy rdzawoszyje w Dojlidach

Poza Dojlidami mamy też mniejsze stawy. Wśród nich jest staw przy ulicy Octowej. Nie każdy ten staw zna. Jest to malutki stawik pośród mocno zurbanizowanego terenu. Wokół hurtownie, postój autobusów, gwar. A pośród tego wszystkiego, w tych krzakach i trzcinach, gdzie chodzą wędkarze, spotkamy małą perełkę lęgową naszego miasta. Jest nią bączek, który swoim dość niepozornym głosem oznajmia swoją obecność co wieczór. To niewielki ptak z rodziny czaplowatych. Odzywa się jednak inaczej niż większy bąk, który grzmi charakterystycznym głosem przypominającym dmuchanie w pustą szklaną butelkę. Głos bączka jest subtelniejszy i przypomina bardziej szczekania. Z wyglądu blisko mu do bąka, chociaż jak sama nazwa wskazuje jest ptakiem mniejszym od swojego krewniaka. Mamy też przy Octowej perkozy rdzawoszyje, łabędzie nieme, łyski, kokoszki. W nadbrzeżnych krzakach usłyszymy słowika szarego.

Polecam również stawy przy Marczukowskiej. Niedawno ich rejon został uporządkowany. Są alejki. Obecnie mamy tam zimorodki, krzyżówki, kokoszkę. Za kilka lat, kiedy zaczną tam odrastać zarośla i trzcinowiska, to miejsce będzie jeszcze ciekawsze. Może tam się jeszcze sporo wydarzyć.

Mówiąc o wodzie i stawach warto wspomnieć o białostockich rzekach. Gdzie jest najbardziej ptasio?

Chociaż nie mamy wielkiej rzeki płynącej przez środek miasta jak w Warszawie, to bez wątpienia mamy się czym pochwalić. Wśród nich warto wymienić trzy najważniejsze rzeki – Białą, Dolistówkę, i Bażantarkę. Owszem jest presja ze strony deweloperów na obszar rzecznych dolin i spora część jest mniej lub bardziej przekształcona przez człowieka, ale nie wszędzie zabudowa wchodzi i są wciąż bardzo ciekawe enklawy dzikiego życia. Pozostawione samym sobie zarastają i dziczeją. Tam tworzą się prawdziwe ostoje ptaków. Bardzo lubię odcinek ujściowy Białej, koło miejskiej oczyszczalni, ale i odcinek wyżej położony, na wysokości Dziesięcin i Bacieczek. To tam najłatwiej usłyszeć derkacza, który jest w herbie Dzikiego Białegostoku. Są tam strumieniówki, kolorowe zimorodki, kuropatwy. Są słowiki,które możemy usłyszeć od maja. To wszystko zawdzięczamy szerokiej, niezabudowanej dolinie na wymienionych przeze mnie odcinkach.

Fot. G. Grygoruk / Krzyżówki przy oczyszczalni ścieków

Zimą, przy odcinku ujściowym Białej, od spustu wody oczyszczalni ścieków do jej ujścia do Supraśli jest najlepsze miejsce na ptaki. Szczególnie w mroźne dni, bo woda z oczyszczalni jest ciepła i nie pozwala zamarznąć temu odcinkowi rzeki. A to z kolei przyciąga zimujące ptaki. Jest tam wtedy mnóstwo różnych gatunków. I możemy pochwalić się ornitologiczną sensacją właśnie z tego miejsca. Przy oczyszczalni dokonaliśmy obserwacji jednego z najrzadszych ptaków obserwowanych nie tylko w Polsce. Do tej pory jest to jedyna obserwacja tego gatunku na terenie naszego kraju, ale i na terenie całej Europy. Tym ptakiem jest słowik syberyjski. Oprócz słowika, widywanych było tu jeszcze wiele rzadkich gatunków i mieliśmy wiele zaskakujących zimowych obserwacji. Dlatego ten odcinek jest bardzo ważny.

Kilka lat temu nad Białą widywano też bociana czarnego. Szczególnie często nad Białą, na wysokości Domku Napoleona. Był to osobnik młody, rehabilitowany w Poczopku. Może przyzwyczaił się do człowieka? Chociaż na zachodzie Polski ten gatunek pojawia się coraz częściej i bliżej ludzi. U nas, na wschodzie, trend jest wręcz odwrotny.

Fot. G. Grygoruk / Łabędzie nieme na rzece Białej

A Bażantarka i Dolistówka?

Bażantarka jest również bardzo fajna. Warto wybrać się nad nią na odcinku w pobliżu znanego dyskontu sportowego. Była tam nawet wielka tama bobrowa, ale ktoś ją zniszczył. Dzięki niej było jeszcze więcej wody. Ptaki od razu wykorzystały to miejsce. Tokuje tam na przykład bekas kszyk. Póki co miejsce zostało zostawione przyrodzie. Możemy tam wybrać się na spacer i doświadczyć sami dzikości naszego miasta. Dziś ten rejon jest takim półdzikim fragmentem Białegostoku. Bardzo ciekawie jest też przy wspomnianej Dolistówce, na wysokości ulicy Sybiraków. Niestety coraz agresywniej wchodzi tam zabudowa, ale wciąż przy torach, gdzie brzegów nie przekształcił człowiek, są fajne miejsca, gdzie możemy wciąż spotkać efektowne zimorodki. Pojawił się tam bóbr, ze swoją infrastrukturą hydrologiczną, co od razu przyciąga różne gatunki ptaków. Jak pokazuje przykład obu rzek, przyroda próbuje sobie poradzić w przestrzeni miejskiej korzystając z każdej takiej dzikiej niszy. Wystarczy rozejrzeć się trochę po najbliższej okolicy.

Czy ogródki działkowe są również dobrym miejscem dla ptaków?

Tak, zarówno w okresie lęgowym, jak i zimą. Robiliśmy już liczenia ptaków w okresie zimowym, właśnie na terenie ogródków działkowych, tych większych, zlokalizowanych między innymi na Dziesięcinach. Użytkownicy działek często wieszają budki dla ptaków. Dokarmiają je również zimą. To przyciąga ptaki. Poza tym są drzewa owocowe i krzewy, a ptaki korzystają z takich miejsc szczególnie w okresie zimowym. Latem jest to też taka enklawa zieleni. Im dłużej będą istnieć takie ogródki tym lepiej dla ptaków. Ogródki działkowe zatrzymują budowę kolejnych osiedli, chroniąc zieleń w mieście. Równie ciekawe są opuszczone tereny, gdzie kiedyś były sady. Można je znaleźć między działkami a linią kolejową do Kuźnicy. To kolejne ciekawe miejsce, którego eksplorację warto zacząć od ulicy księdza Michała Sopoćki. Jest tam naprawdę dziko. Mam tam jeden z moich punktów obserwacyjnych w ramach monitoringu ptaków w mieście, który prowadzę od kilku lat. W tamtym miejscu jest kilkanaście hektarów totalnej dziczy. Krzew na krzewie. Zimą jest dużo owoców głogu i jarzębiny, co przyciąga drozdy. Niedawno pojawił się tam też derkacz. Jest dziwonia, strumieniówka, łozówka. Miejsce wyjątkowe i warte ochrony przed zabudową, co powinni uwzględnić miejscy planiści. Dzięki temu, że zostało pozostawione same sobie ma szansę być naszym miejskim rezerwatem. Bliżej torów rosną stare lipy, mocno spróchniałe, z których korzysta dzięcioł białoszyi, nazywany też syryjskim. Ten gatunek pojawił się u nas kilkadziesiąt lat temu i przywędrował do Polski z południa Europy. Dobrze odnalazł się w miejskiej przestrzeni. Jednak nie jest to miejsce dla każdego amatora przyrody. Nie ma tam alejek, są kleszcze i trzeba przygotować się na niewygody.

Wspominałeś mi kiedyś również o białostockim lotnisku. Co tam się dzieje, po wybudowaniu nowej drogi?

Krywlany są świetnym miejscem do obserwacji ptaków. Sama płyta lotniska, tam, gdzie kiedyś była giełda samochodowa, lekko zdziczała. Dziś obserwuję na Krywlanach lęgowe czajki i siewieczki rzeczne, które tam na płytach, gdzie jest trochę żwiru i wody, znalazły w miarę dogodne siedlisko. Przystosowały się do miejskich warunków. Drapieżniki mniej penetrują ten rejon, bo może odstraszać je nowa droga. Latem widuję tam młode wspomnianych gatunków i zaniepokojone dorosłe osobniki. To najlepszy dowód na to że to miejsce im służy. Mieliśmy tam zimującą sowę błotną. Były myszołowy włochate, które zimują w Polsce. Z kolei z tyłu, za ołtarzem papieskim, są drzewa owocowe, gdzie też jest dużo ptaków. To miejsce odwiedzam głównie zimą. Chce jednak podkreślić, że obserwować ptaki w mieście możemy wszędzie. Dwa lata temu, w trakcie nasilenia pandemii, obserwowałem z mojego balkonu w bloku dziesiątki przelatujących gatunków. Mieszkam na siódmym piętrze i mam z niego dobry widok. Okazało się, że można dużo zobaczyć nawet w czasie lockdownu. Leciały bociany, kanie czarne, żurawie, śmieszki, mewy żółtonogie. Okazało się, że nie trzeba w ogóle wychodzić, żeby móc poobserwować ptaki. Wystarczyła lornetka i dobry punkt widokowy.

A co z obszarami leśnymi w obrębie miasta? Mamy się czym pochwalić?

Mamy bardzo ciekawe lasy w granicach miasta i na jego pograniczu. Las Pietrasze, Las Wesołowski, Las Solnicki, tuż za rogatkami miasta, Las Turczyński gdzie spotkamy typowe gatunki leśne w tym wszystkie gatunki sikor. Oprócz nich są dzięcioły duże i czarne. Z kolei w Rezerwacie Antoniuk mamy parę jarząbków, gatunek kuraka, który preferuje rozległe lasy i liczniej występuje w Puszczy Białowieskiej oraz Knyszyńskiej, a ściana wschodnia jest jego najważniejszą ostoją. W „Antoniuku” występuje też orzechówka i jeden z najmniejszych ptaków Europy – zniczek. Niestety wokół rezerwatu trwa wycinka, dlatego rezerwat stanowi ważny azyl, dzięki któremu mogą przetrwać typowo leśne ptaki. Zresztą występuje w nim również jastrząb i najmniejsza sowa Polski, sóweczka. To jest taki relikt puszczański i ostatni fragment lasu zbliżonego do naturalnego w naszym mieście, pozostawiony przyrodzie, co zawdzięczamy wyłącznie ochronie rezerwatowej. Można powiedzieć, że taki mikro skrawek tego, co zostało już zniszczone. Rezerwat Antoniuk przypomina nam, że w miejscu Białegostoku dawniej rosła rozległa puszcza.. Kiedy przechodzimy obok tego miejsca usłyszymy śpiew różnych gatunków ptaków, zobaczymy różne gatunki drzew i to różne wiekowo. Są wiatrołomy. Drzewa, które kończą na pniu, mogą w tym miejscu zbutwieć i rozpocząć swoje drugie życie. Obok jest las gospodarczy i każdy może dostrzec i usłyszeć widoczną różnicę.

Fot. P. Średziński / Las Zwierzyniecki

Wróćmy jednak do bliskiego sąsiedztwa Plant, gdzie teraz jesteśmy. Mamy w pobliżu ów Las Zwierzyniecki, z którego właśnie wracam. Jest takim grądowym siedliskiem, mokrym i wilgotnym. Trochę przypomina lasy Puszczy Białowieskiej. Jest martwe drewno i są powalone drzewa. Występują tam różne gatunki ptaków, które mam wrażenie, że przywykły do obecności ludzi. Dziś widziałem strzyżyka budującego gniazdo na moich oczach. Są dzięcioły duże, odzywają się muchołówki i zaganiacze. Latem i wiosną jest w nim gęsto, ciemno, i jest to zupełnie inny „park” niż Planty. Został zostawiony przyrodzie. Znajdziemy w nim dużo dziuplastych drzew i nie jest uporządkowany na wzór ogrodu. Dlatego warto tam chodzić. Jednak przede wszystkim zacząć od naszego najbliższego sąsiedztwa. Zaopatrzyć się w lornetkę i zacząć naszą przygodę z obserwacją ptaków. W Białymstoku wciąż jest na co popatrzeć!

Dziękuję za rozmowę.

Roześlij dalej!